— Notariusze bardzo dobrze wiedzieli co jest w tych aktach notarialnych. Ludzie ze Śląska byli przewożeni do Gdańska, by tam te akty podpisywać. Z naszej wiedzy wynika, że jest to zorganizowania grupa przestępcza, gdzie tych notariuszy mamy ponad 30. Lichwiarzy jest ponad setka. Być może część tych lichwiarzy jest także słupami — powiedział Dariusz Wilczyński (Stowarzyszenie 304 KK), który był gościem red. Adriana Stankowskiego w programie "Republika po południu". W rozmowie wziął również udział mec. Piotr Kamiński.
Przypominamy: Sąd Rejonowy w Gdańsku nie zastosował aresztu wobec pięciu notariuszy podejrzanych w aferze wyłudzania nieruchomości przez gang lichwiarzy od osób w trudnej sytuacji życiowej. Prokuratura zapowiedziała zażalenie na decyzję sądu. – Bardzo ubolewam, że sąd podjął taką decyzję mówi minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Co powiedział na ten temat mec. Piotr Kamiński?
— Lichwiarze mają różne sposoby, ale najczęstszą metodą było udzielanie pożyczek (na duże i małe kwoty). W umowie zawierali oni klauzulę, że jeżeli ta pożyczka nie zostanie spłacona to mieszkanie przejdzie na własność pożyczkodawcy. Często to były krótkie okresy, ok. 6 miesięcy. Ludzie, którzy brali pożyczki nie byli w stanie ich spłacić. Początkowo odraczano im termin spłaty (za każde odroczenie brano dość duże odsetki), lecz w końcu dochodziło do tego, że lichwiarze na podstawie aktu notarialnego dokonywali eksmisji ludzi na bruk.
— Teoretycznie mamy wolność umów w kraju. W praktyce umowa, żeby była ważna nie może być sprzeczna z prawem, nie może być sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, a także z naturą stosunku prawnego. Jeżeli ktoś pożycza 60 tys. zł i jednocześnie zabezpieczeniem tego jest przejście własności na pożyczkodawcę — mieszkanie, które jest warte na przykład 400 tys. zł to to jest sprzeczne z naturą stosunku prawnego — dodał.
Przestępczy proceder notariuszy
Swoje zdanie przedstawił również Dariusz Wilczyński (Stowarzyszenie 304 KK):
— Zajmowali się lichwą, czyli przejęciem mieszkań za tzw. pożyczkę, która prowadziła ludzi do bezdomności. Znajdowano ludzi w trudnej sytuacji materialnej i zabierano im mieszkania.
— W Gdańsku jest badanie 700 aktów. W całej Polsce jest toczone kilkanaście postępowań. Są też postępowania w Warszawie, gdzie ostatnio była dosyć głośna sprawa zatrzymania prezesa jednej z warszawskich firm pożyczkowych. To się dzieje w całej Polsce, tego jest bardzo dużo — dodał.
— Notariusz kwitował, akceptował takie procedery. W akcie notarialnym była wpisana całkiem inna kwota niż Ci ludzie dostawali do ręki. Lichwiarskie odsetki były zawarte już w akcie notarialnym — mówił.
— Notariusze bardzo dobrze wiedzieli co jest w tych aktach notarialnych. Ludzie ze Śląska byli przewożeni do Gdańska, by tam te akty podpisywać. Z naszej wiedzy wynika, że jest to zorganizowania grupa przestępcza, gdzie tych notariuszy mamy ponad 30. Lichwiarzy jest ponad setka. Być może część tych lichwiarzy jest także słupami — zakończył.