– Ja zawsze sądziłem kiedyś, że sąd jest właśnie po to, żeby stwierdzać prawdę, kłamstwa. A tu się okazuje nie. Sąd chce dowodów, dowodów takich oczywistych a nie czy to prawda, czy nieprawda, to go nie interesuje - skomentował wczorajszy wyrok sądu w sprawie Kaczyński-Wałęsa Lech Wałęsa.
– Pytanie jest, kto podjął fatalną decyzję? Ja byłem przekonany, że Jarosław a Jarosław spycha w tym rozumowaniu decyzje na Lecha a więc obciąża brata swojego, że to on podjął fatalną decyzję, nie przeszkodził w katastrofie do której zmierzano - mówił Lech Wałęsa.
– Panie prezydencie, czy uważa pan, że przekroczył pan granicę wolności słowa - zapytał jeden ze zgromadzonych dziennikarzy.
– Udowadniam wam i możecie mi udowodnić wszystkim, że nie, że to co powiedziano, wszystko co powiedziałem, polega na prawdzie. Natomiast nie wszystko co prawdą można udowodnić. Ja zawsze sądziłem kiedyś, że sąd jest właśnie po to, żeby stwierdzać prawdę, kłamstwa. A tu się okazuje nie. Sąd chce dowodów, dowodów takich oczywistych a nie czy to prawda, czy nieprawda, to go nie interesuje. W tej koncepcji to trudno cokolwiek udowodnić. Jak w tym przypadku to co? Przecież ja ich nie nagrywałem, ja nie mam taśm a tu tylko taśma by coś zrobiła - żalił się Wałęsa.
Lech #Wałęsa: Zawsze sądziłem, że sąd jest po to, żeby stwierdzać prawdę, kłamstwa. A tu się okazuje, że nie. Sąd chce dowodów. Dowodów takich oczywistych (...) W tej koncepcji trudno jest cokolwiek udowodnić#wieszwięcej
— portal tvp.info (@tvp_info) 7 grudnia 2018
Zobacz więcej: https://t.co/16Bq2HIVxc pic.twitter.com/qKgb4gasky