W Jeżach koło Pisza pochowano 14-letniego Ernesta Banacha, który utonął we wtorek ratując dwóch porażonych prądem żeglarzy. Bohaterskiego chłopca prezydent pośmiertnie odznaczył medalem „Za ofiarność i odwagę”. Biskup pomocniczy ełcki Adrian Glabas powiedział, że czyn chłopca jest wzorem dla każdego.
Tłumy ludzi - zarówno tych, którzy znali Ernesta, jak i zupełnie obcych, poruszonych tragedią chłopca - uczestniczyły w piątek w pogrzebie. Ludzi było tak wielu, że nie zmieścili się w kościele, a auta były ustawione wzdłuż drogi przez całą miejscowość. Wiele osób przyniosło białe kwiaty i znicze.
Przy trumnie Ernesta przez całą mszę stali młodzi zawodnicy Klubu Sportowego Mazur Pisz - Ernest był kapitanem tej drużyny i został pochowany ubrany w piłkarski strój. Koledzy na trumnie położyli koszulkę z numerem 9 i nazwiskiem chłopca. Wartę pełnili też strażacy i policjanci. Na cmentarz trumnę niesiono przy dźwiękach strażackiej orkiestry. Na cmentarzu młodzi piłkarze odpalili świece dymne.
14-letni Ernest Banach ruszył na pomoc żeglarzom, których łódka wywróciła się na rzece. Niestety w czasie akcji ratunkowej chłopiec sam utonął. „Wiedz, że dla nas zawsze będziesz bohaterem i będziesz miał szczególne miejsce w naszych sercach”.https://t.co/NIm7XqAHtu
— Stacja7.pl (@Stacja7pl) August 13, 2021
W miniony wtorek po treningu piłkarskim Ernest z grupą kolegów zobaczył, że w rzece Pisie topi się dwóch dorosłych mężczyzn, którzy z jachtu wpadli do wody. Maszt tego jachtu zahaczył o linię wysokiego napięcia i doszło do porażenia prądem. Załoga jachtu wzywała pomocy. Chłopiec bez wahania rozebrał się i wskoczył do wody. MOPR podał, że zdołał odwrócić jednego z poszkodowanych twarzą do góry i położyć na kamizelce ratunkowej. Z nieznanych powodów - jedni mówią, że Ernest dotknął metalowego elementu jachtu, inni, że na skutek kolejnego rażenia prądem Ernest zniknął pod wodą. Sekcja zwłok wykazała, że się utopił. Poszukiwania chłopca trwały ponad godzinę, znaleziono go na dnie rzeki.
- To, co zrobił Ernest było impulsem miłości. Tylko człowiek, który ma Boga w sercu zdolny jest do takiego czynu – mówił podczas homilii ksiądz.
Biskup pomocniczy Ełcki Adrian Glabas powiedział, że czyn chłopca „jest tak bohaterski, że bez wątpienia Ernest jest w Niebie”.
- Ta śmierć pokazuje nam, że mamy takich Ernestów szukać wkoło siebie, i żebyśmy sami byli tacy jak Ernest. Żebyśmy słyszeli wokół siebie wołanie o pomoc, nie tyko tych, którzy topią się w rzece, czy jeziorze ale też tych, którzy toną w odmętach życia - mówił biskup Glabas.
????RIP Dobrzy ludzie za szybko odchodzą.????
— Piotr ????????????????????????????????✌️ (@jamrozpiotr1) August 13, 2021
‼️????????‼️
Wypadek w Piszu. 14-letni Ernest Banach utonął, ratując żeglarzy. Żałoba po śmierci chłopca - Wiadomości https://t.co/gG1Wog9Hxi
Największe wzruszenie wśród zebranych w kościele wywołały słowa mamy Ernesta, Moniki. Wspominała, że na zakończenie roku szkolnego wspólnie z synem posadzili w sadzie jabłonkę.
- Synku, mam nadzieję, że jabłonka, będzie dawała takie owoce, jaki ty dałeś – powiedziała.
W uznaniu zasług chłopca prezydent Andrzej Duda odznaczył go pośmiertnie medalem „Za ofiarność i odwagę”. Prezydent przesłał także wieniec pogrzebowy.
Po pogrzebie wiele osób zwracało uwagę, że na ceremonii pogrzebowej nie pojawił się nikt z załogi jachtu, której pomoc niósł Ernest.
- Przecież ich było na tej łodzi sześcioro, każdy z nich ma rodziny, ktoś z nich mógł przyjść tu i podziękować, oddać chłopcu cześć. Ksiądz mówił, że kto chce może zabrać głos, a nikt z tej załogi się nie pojawił. Wstyd - powiedziała jedna z uczestniczek ceremonii.