Gośćmi Marcina Bąka w programie „W Punkt” byli Adam Borowski, działacz opozycji w PRL i Tadeusz Płużański, prezes fundacji „Łączka”.
– Trzeba sobie powiedzieć, że to była przygotowana wcześniej, bardzo precyzyjna akcja. Jeśli dwóch liderów partii opozycyjnych - Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru, razem z Wałęsą i całą grupą mniej lub bardziej mądrych działaczy, podpisuje apel do społeczeństwa o wypowiedzenie państwu posłuszeństwa, nawołując funkcjonariuszy policji i Wojska Polskiego, to jest to wezwanie do buntu. Jest to bunt realizowany. W jaki sposób poseł może wypowiedzieć państwu posłuszeństwo? Może zablokować miejsce swojej pracy, czyli Sejm. Mamy pewien ciąg wydarzeń, który układa się precyzyjnie. Człowiek z kanapowej organizacji zaapelował o zaprzestanie ekshumacji, bo inaczej zostanie zablokowana miesięcznica. Próbowali to zrobić, obyło się bez ofiar i prowokacji. Jednocześnie mówiąc, że to zapowiedź przed 13 grudnia. 13-tego nie stało się nic, było ich za mało. Trzeba było coś zrobić. Zaczęło się od niezręcznie wprowadzonych regulacji odnośnie pracy dziennikarza. To prawda, zgadzam się, było to niezręcznie. Nie była to jednak odpowiednia przyczyna do zablokowania sejmu. To zwyczajne warcholstwo. Mimo pojednawczych tonów prezydenta i przywódców rządzącej partii, dzisiejsze odpowiedzi wskazują jasno, że ta wyciągnięta ręka zostanie odrzucona. Im chodzi o chaos w państwie i rozpisanie nowych wyborów, to jest plan, który próbują zrealizować – powiedział Adam Borowski.
"KOD-omici razem z SB-kami chcieli przywrócić demokrację w Polsce. To samo w sobie jest nonsensem"
– Musimy rozróżnić dwie rzeczy. Pierwsza – co planowano i co się udało. Rzeczywiście było groźnie, a to co planowali – destabilizacja państwa i obalenie demokratycznie wybranego rządu. Wszystko to działo się przy zaangażowaniu ośrodków zagranicznych, wiemy jaki był tego odbiór w prasie zagranicznej. Jest to oczywiście inspirowane w Polsce, to znana reguła, polski dziennikarz „Gazety Wyborczej” popełnia tekst w ważnym periodyku zachodnim, czy go inspiruje. Muszę przyznać, że z trwogą obserwowałem te wydarzenia. Były one bez precedensu, zajęcie mównicy sejmowej i fotelu marszałka. Opozycja poszła dalej niż Samoobrona. Te wydarzenia, które miały miejsce pod Sejmem, kiedy KOD-omici razem z SB-kami chcieli przywrócić demokrację w Polsce. To samo w sobie jest nonsensem i sprzecznością. Doszło do przepychanek, wulgarnych słów. To nie była blokada wjazdu limuzyn z dygnitarzami, ale blokada normalnego wyjazdu posłów, grożono posłance Pawłowicz śmiercią…– dodał Tadeusz Płużański.
– Ten kryzys będzie miał się ku końcowi. Ta próba prowokacji, z tym człowiekiem, który się kładzie a później wstaje. Przekaz w świat pokazał, że ludzie do niego podbiegają i sprawdzają mu puls. Nikt nie pokazał, że on się kładzie i później wstaje. Taki przekaz idzie m.in. w Rosji, że w Polsce nie wiadomo co się dzieje – zakończył Adam Borowski.