W przestrzeni medialnej zawrzało po tym, jak Zbigniew Stonoga opublikował w sieci rzekomo kontrowersyjny materiał w Krzysztofem Stanowoskim w roli głównej. I choć od początku budził on niemałe podejrzenia, czołowi dziennikarze mainstreamu (często samozwańczy), łyknęli haczyk jak pelikany, rozgrzewając pseudo-sensację do czerwoności. Gdzie ta dziennikarska rzetelność "najlepszych z najlepszych"? Wstyd!
W poniedziałek, na profilu "Gazeta Stonoga", samozwańczym "jedynym niezależnym tygodniku w Polsce", opublikowano trwające nieco ponad 5 minut nagranie. Materiał ten miał pochodzić z wnętrza redakcji Kanału Zero, pod wodzą Krzysztofa Stanowskiego. I to właśnie on - w towarzystwie innych dziennikarzy prowadzonej przez niego redakcji - został na filmie uwieczniony.
Mowa o nagraniu poniżej:
Materiał ten, w mniemaniu Stonogi, miał dowodzić powiązania redakcji Stanowskiego ze środowiskami obecnej opozycji - w kontekście Funduszu Sprawiedliwości. Na nagraniu widać i słychać, jakoby dziennikarze Kanału Zero upierali się, by tematowi przyjrzeć się bliżej. Stanowski zdecydowanie się temu sprzeciwia, podkreślając, jaką linię ma właśnie jego redakcja.
"Nie atakujemy. Nie będziemy grać w jednej drużynie z Giertychem! Nie, słuchajcie: wiedzieliście od początku, jakie są tematy gry. Wiedzieliście, że bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale są tematy, których nie poruszamy. I nie wkur*** mnie teraz, że was nagle ugryzło sumienie czy coś. Róbmy dobre rzeczy, ale po tym się musimy po prostu prześlizgnąć. Nie ma ch***.(...) Słuchajcie, jest kilka osób, których nie ruszamy. Ziobry nie ruszamy"
– mówi na nagraniu Stanowski.
Niczym młode pelikany...
Nic dziwnego, że nagranie stało się "top 1" w polskiej przestrzeni medialnej. Mimo, że nieco bardziej myślący logicznie internauci, od razu wyłapali, że może być to czysta podpucha, wielu połknęło haczyk Stonogi. I o dziwo, byli to dziennikarze mediów mainstreamowych, często określający się czołówką polskiego dziennikarstwa. Chyba jednak nie do końca...
Stało się tak np. w kontekście dziennikarza "Gazety Wyborczej", Wojciecha Czuchnowskiego. Poniżej załączamy jego komentarz.
Haczyk połknął także Tomasz Lis, niegdyś gwiazda stacji TVN, były naczelny "Newsweeka", który od wielu lat dzielnie wspiera koalicję 13 grudnia.
Temat podłapał też Robert Zieliński, reporter TVN24, który określił "pseudo newsa" mianem "KO pana Stanowskiego". Dziś na darmo jednak szukać jego komentarza w sieci. Internauci zachowali jednak czujność.
Swoje komentarze czym prędzej usunął z sieci także reporter Radia Zet oraz publicysta piszący na łamach Newsweek Polska, Maciej Bąk.
W sidła kolegi - Stonogi wpadł również redaktor naczelny Gońca, Janusz Schwertner. Niegdyś był on jednym z najbardziej znanych dziennikarzy śledczych Onetu.
Prowokacja niemal "na medal"
Jak się okazało, całe nagranie, którym szczyciła się Gazeta Stonoga, było czystą prowokacją ze strony Krzysztofa Stanowskiego i zostało przez niego sfabrykowane. Po prostu. W ten sposób Youtuber zadrwił z dziennikarzy, o których warsztacie od dawna nie miał dobrego zdania. Zrobił to zresztą w typowy dla siebie sposób - publikując w social mediach minutowe nagranie, wyjaśniające szczegółowo całe zajście.
Źródło: tvrepublika.pl, twitter.com