Wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak poinformował, że zna sprawę sprzedaży prywatnej firmie ponad 150 kompletów ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych "Strzała". Dodał, że w tej sprawie nie sygnalizowano nieprawidłowości.
Jak podał portal tvn24.pl, chodzi o zorganizowany w 2012 r. przez Agencję Mienia Wojskowego przetarg na zakup 153 rakiet "Strzała-2M", 153 wyrzutni do nich oraz 78 mechanizmów startowych. Wygrała go firma ze Śląska, która następnie sprzedała rakiety przedsiębiorcy z Wielkopolski. Ten zamierzał je wyeksportować do Czech. Według tvn24 AMW sprzedając broń mogła naruszyć traktat z Wassenaar, który Polska podpisała w 2003 r.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak powiedział PAP, że Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota od sierpnia bada, czy wszcząć śledztwo w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez cywilnych urzędników AMW w związku z tym przetargiem. Nie sprecyzował, na czym miałoby polegać przestępstwo.
Sprawę przekazała śledczym na Ochocie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jej rzecznik ppłk Sławomir Schewe powiedział, że ABW złożyło zawiadomienie do tej prokuratury. - Przeprowadziliśmy postępowanie sprawdzające w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, żołnierzy zawodowych oraz pracowników cywilnych Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy w związku z przekazaniem 153 sztuk ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Strzała-2M do AMW - dodał. Wobec ustalenia, że przekazanie rakiet z jednostek wojskowych do AMW obyło się bez jakichkolwiek zaniedbań ze strony wojska, sprawę do wyjaśnienia przekazano warszawskiej prokuraturze.
Siemoniak powiedział w środę dziennikarzom, że zna sprawę i że służby nie sygnalizowały wcześniej nieprawidłowości, ale po informacjach medialnych i wobec zainteresowania prokuratury zlecił kontrolę w AMW.
- Sprawa była mi sygnalizowana przez odpowiednie służby w maju. Te służby sprawdziły, czy mogło dojść do nieprawidłowości. Wtedy takiej informacji nie było - powiedział Siemoniak dziennikarzom. - Po dzisiejszych doniesieniach medialnych i po informacji, że sprawą zainteresował się prokuratura, zleciłem pilną kontrolę - dodał. Siemoniak podkreślił, że według posiadanych przez niego informacji zestawy nie miały wartości bojowych. "Były pozbawione cech użytkowych, nawet złożone nie byłyby w stanie działać - powiedział szef MON. Dodał, że AMW sprzedała je firmie posiadającej odpowiednią koncesję. monitoringowa OBWE.