– Od lat, w ramach zmiany polityki energetycznej, Europa Zachodnia zamyka elektrownie węglowe, a buduje gazowe. Tymczasem Rosja prowadzi dwa potężne gazociągi. I skąd Europa weźmie gaz do elektrowni? Z Rosji. Na unijnym szczycie klimatycznym Putin dostał wielką nagrodę – stwierdził w Telewizji Republika Krzysztof Rak, publicysta, ekspert ds. stosunków międzynarodowych.
Unia Europejska ograniczy emisje CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r. względem roku 1990 – uzgodnili przywódcy państw na zeszłotygodniowym szczycie w Brukseli.
Przywódcy ustalili, że mniej zamożne kraje UE (z PKB poniżej 60 proc. średniej unijnej) – wśród nich Polska – będą mogły przekazywać darmowe pozwolenia na emisję CO2 elektrowniom do 2030 r. O taki zapis walczyła premier Ewa Kopacz. Bez takiej klauzuli byłby trudno powstrzymać podwyżkę cen energii elektrycznej w Polsce. Według źródeł dyplomatycznych Polska energetyka będzie mogła otrzymać pulę darmowych uprawnień o wartości 31 mld złotych.
– Unijna polityka energetyczna jest skomplikowana., a po to jest skomplikowana, by oszukiwać "frajerskie społeczeństwa". Jak wyliczyli eksperci, a liczby w telewizji publicznej podał Zbigniew Ziobro, żeby dostać te 31 mld zł, musimy najpierw ponieść koszty 130 mld zł. To rzeczywiście świetny interes – ironizował Rak.
Zdaniem eksperta i publicysty w unijnej polityce energetycznej chodzi o to, by zlikwidować elektroenergetykę węglową. – A tak się składa, że 90 proc. prądu w Polsce powstaje w elektrowniach na węgiel – zaznaczył.
– W praktyce dla szarego obywatela oznacza to, że premier Ewa Kopacz z Brukseli przywiozła nam podatek, bo w 2030 r. każdy z nas za prąd zapłaci dwa razy tyle, co dziś – dodał Rak.
W jego opinii Polska zgadza się na politykę energetyczną, której założeń nie jest w stanie w ogóle zrealizować. – Ta polityka jest w UE prowadzona od 7–8 lat. W Polsce nie ma na tym polu żadnych sukcesów. Nie wybudowaliśmy żadnej elektrowni niewęglowej od tego czasu. Prawdopodobnie nic się w tym zakresie nie zmieni do 2030 r., dlatego prąd będziemy kupować z Zachodu, a tak się składa, że jego nadwyżkę mają przede wszystkim Niemcy. Tylko, że to jest drogi prąd – podkreślił ekspert.