Przedstawiciel MSZ Rosji Aleksiej Poliszczuk zagroził w imieniu Kremla władzom Mołdawii możliwością wybuchu konfliktu w separatystycznym Naddniestrzu. Miałoby się tak stać w sytuacji podjęcia przez Kiszyniów handlowej blokady tej prorosyjskiej enklawy. Podkreślił, że na decyzję taką Moskwa „nie pozostanie obojętna”.
Poliszczuk stwierdził, że gdyby doszło do blokady handlowej Naddniestrza, „rozgorzałby na nowo konflikt w tym regionie, ze wszystkimi swoimi konsekwencjami”. Ostrzegł też rząd Mołdawii przed możliwością pojawienia się „bezpośredniego konfliktu i napięć” w sytuacji, gdyby Kiszyniów próbował zdyskredytować tzw. misję pokojową w Naddniestrzu.
Wprawdzie w ramach tzw. sił pokojowych Kreml posiada w Naddniestrzu, którego głównym sektorem gospodarki jest rolnictwo, ponad 500 żołnierzy, ale łączna liczba rosyjskich wojskowych może tam sięgać nawet 2 tys. osób.
Na początku czerwca mołdawski minister obrony Anatolie Nosatii stwierdził, że „Naddniestrze stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa w Europie” ze względu na dużą liczbę uzbrojonych mieszkańców. Oszacował, że w enklawie zamieszkałej przez 400 tys. osób pod bronią znajduje się 14 tys. ludzi wchodzących w skład rozmaitych formacji mundurowych.