Czy Sutryk upora się ze sprawą Marylin Monroe?
W czerwcu 2014 roku Wrocławskie Przedsiębiorstwo Hala Ludowa kupiło podczas aukcji w Warszawie kolekcję 3298 zdjęć Marylin Monroe, wykonanych przez Miltona H. Greene’a. Spółka za fotografie zapłaciła 6,4 mln złotych. Mieszkańcy Wrocławia i turyści odwiedzający to miasto nigdy nie zobaczyli fotografii. Radni złożyli w tej sprawie interpelację do Jacka Sutryka, prezydenta miasta.
W kolekcji znajdują się fotografie powstałe podczas sesji zdjęciowych, zdjęcia z planów filmowych, eventów, a także fotografie ukazujące życie prywatne aktorki. Wrocławska spółka, przystępując do aukcji zobowiązała się przekazać kolekcję do zbioru publicznego, spełniając w ten sposób marzenie ówczesnego prezydenta Wrocławia Rafał Dutkiewicza, który zapowiadał, że dzięki tej kolekcji o Wrocławiu będzie mówił cały świat. Nie do końca przewidywania prezydenta się spełniły. Głównie mówią o niej wrocławianie, którzy co pewien czas zadają sobie pytanie: co się dzieje z tymi fotografiami.
Stan nieznany
A fotografie są, lecz ich stan po latach trudny jest do określenia. "Te zdjęcia nigdy nie ujrzały światła dziennego. Nikt z wrocławian nie widział ich naraz. Cały czas są naprawiane, ponieważ przy zakupie nie sprawdzono, jakiej są jakości. Urzędnicy miejscy utrzymywali wtedy, że to świetny zakup, bo są warte 20 milionów złotych, a zatem przy inflacji dzisiaj ich wartość to 30 milionów złotych" - tłumaczył jakiś czas temu Robert Grzechnik, kandydat Konfederacji na prezydenta Wrocławia.
Również prezydent miasta Jacek Sutryk nie wie, co zrobić z "gorącym kartoflem" pozostawionym przez poprzednika, choć władzę w mieście sprawuje od 2018 roku. Nie wypalił jedyny jak do tej pory rozsądny pomysł, stałej ekspozycji w Hali Stulecia. Pojawiają się więc, niestety nie ze strony władz miasta, alternatywne propozycje.
Wspomniany Robert Grzechnik chciał połowę zdjęć wyeksponować, a pozostałe sprzedać za 15 milionów złotych i przeznaczyć te pieniądze na obiady dla specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych dla dzieci. Grzechnik spotkał się z dyrektorami takich ośrodków i dowiedział się, że brakuje na to pieniędzy. Kwota ze sprzedaży zdjęć Monroe wystarczyłaby na zabezpieczenie tego celu na 10 lat.
Radni pytają
Coraz więcej pytań zadają też radni miejscy. W złożonej w tym roku interpelacji padają pytania o to, czy prace restauracyjno-konserwatorskie już się zakończyły i czy zdjęcia są gotowe do publicznej ekspozycji - a jeśli tak, to ile z nich. Autorki interpelacji pytają również o plany wystawiennicze i podanie miejsca i terminu ekspozycji stałej oraz informacji kuratorskich. "W przypadku jeśli nie ma żadnych planów wystawienniczych, czy w tej sytuacji jest plan i możliwość sprzedania zdjęć?" - czytamy.
Odpowiedzi ze strony wrocławskiego ratusza jak nie było, tak nie ma. Niewykluczone, że podwładni Jacka Sutryka nie mają do tej sprawy po prostu głowy, znając aktualne problemy swojego szefa.
Źródło: wroclife.pl, wprost.pl