Gośćmi programu „Potrójne Espresso” byli: poseł PiS Joanna Lichocka, poseł PiS, szef Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP Jan Krzysztof Ardanowski oraz Minister Aktywów Państwowych, wicepremier Jacek Sasin.
Joanna Lichocka opowiedziała, że na początku obchodów upamiętniających ofiary w Katyniu miała przeprowadzić rozmowę z prezesem IPN. Gość się nie zjawił.
- To było dosyć wstrząsające. Myśmy tam na cmentarzu mało wiedzieliśmy. Dopiero Jacek Sasin tak naprawdę poinformował wszystkich o tragedii. Powiedział bardzo delikatnie o tym, że miała być msza za oficerów, a modlimy się za uczestników tej delegacji. Ja od razu zrozumiałam, że mamy do czynienia z nowym kłamstwem było kłamstwo katyńskie a teraz mamy kłamstwo smoleńskie - powiedziała posłanka PIS.
#PotrójneEspresso | @JoannaLichocka:
— Telewizja Republika ???????? #włączprawdę (@RepublikaTV) April 9, 2021
(wspomnienia o tragedii w Smoleńsku) Ja od razu zrozumiałem, że mamy do czynienia z nowym kłamstwem było kłamstwo katyńskie a teraz mamy kłamstwo smoleńskie#włączprawdę #TVRepublika
Jacek Sasin tłumaczył, że ówczesny rząd oddał badania katastrofy w ręce Rosjan.
- Polski rząd zrobił wszystko, żeby tej sprawy nie wyjaśnić. Ustalono, że śledztwo ma być oddane Rosjanom. Wrak samolotu jest do dzisiaj w Rosji. Najważniejsze dowody, czarne skrzynki i ich oryginały są w Rosji. Polscy śledczy nie mają do nich dostępu. Dzisiaj 11 lat po tej tragedii niestety cały czas borykamy się ze spuścizną działalności rządu Donalda Tuska, który nie był zainteresowany wyjaśnieniem tej katastrofy - stwierdził Minister Aktywów Państwowych.
#PotrójneEspresso | @SasinJacek:
— Telewizja Republika ???????? #włączprawdę (@RepublikaTV) April 9, 2021
Dzisiaj 11 lat po tej tragedii niestety cały czas borykamy się ze spuścizną działalności rządu Donalda Tuska, który nie był zainteresowany wyjaśnieniem tej katastrofy.#włączprawdę #TVRepublika
Jan Krzysztof Ardanowski opowiedział, że informacje jakie pojawiły się na pasach mówiły także o jego śmierci.
- To jest wydarzenie które będę pamiętał do śmierci. Te pierwsze informacje były niepełne. Pojawiały się informacje pa paskach w telewizjach, że my też zginęliśmy. Dzwonili do mnie znajomi, że podają listę zabitych i ja również się na niej znajduję. Dzwoniłem od razu do domu, aby nie dowiedzieli się o tym z telewizji - tłumaczył.
- Lament, płacz i smutek potęgowany był widokiem na puste miejsca dla delegacji. Jacek, który wrócił z lotniska, drewnianym głosem powiedział, że "mamy się modlić za tych którzy nie dolecieli. Już nikt na nasze święto nie dotrze" - dodał szef Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich.