Ciało Pawła Chruszcza znaleziono pod koniec maja. Teraz wiadomo więcej o okolicznościach jego śmierci. Z informacji osób zbliżonych do śledztwa wynika, że najprawdopodobniej radny Głogowa popełnił samobójstwo.
Paweł Chruszcz bezpośrednio przed śmiercią szukał w internecie instrukcji, jak wykonać pętlę wisielczą i sam kupił linkę, na której później wisiało jego ciało - informuje Polskie Radio, powołując się na PAP. - Najbardziej prawdopodobna wersja to samobójstwo - czytamy.
W rzeczach radnego znaleziono też paragon z marketu budowlanego, na którym była pozycja "siedmiometrowa linka". - Prokuratorzy poszli tym tropem. Sprawdzili monitoring ze sklepu. Na nagraniu widać, że Paweł Chruszcz kupił bezpośrednio przed śmiercią pomarańczową linę. Była w tym samym kolorze i miała tę samą długość, co lina, na której wisiało ciało - zdradziła osoba znająca kulisy śledztwa. To nie wszystko.
Drugi argument za przyjęciem wersji samobójstwa znaleziono w telefonie radnego. Bezpośrednio przed śmiercią Chruszcz miał szukać w nim instrukcji, jak przygotować pętlę wisielczą.Sylwester Chruszcz, brat zmarłego, w radiu Wnet podkreślał, że nikt z rodziny nie wierzy w samobójstwo. - Mój brat nie miał charakteru, żeby targnąć się na siebie, był zbyt silny - ocenił. - Od kilku dni Paweł był jakiś inny. Przygnębiony i przestraszony. Jakby chciał się wycofać z tego, co robi. Bał się. Powtarzał, że ma przeje...e - powiedzieli w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" znajomy radnego.
Zwłoki 42-letniego radnego znaleziono ostatniego dnia maja. Jak podawały media ciało było powieszone na słupie energetycznym.
Media informowały, że radny przed śmiercią miał się spotkać z byłym wiceszefem CBA, obecnie sekretarzem stanu w KPRM Maciejem Wąsikiem, by przekazać mu dokumenty dotyczące sprzedaży przez władze miasta przedszkola po zaniżonej cenie. Radny zainteresował się przedszkolem, do którego chodził jego najmłodszy syn, gdy na początku marca odkryto, że opiekunka znęcała się nad niepełnosprawnym dzieckiem.
Jak pisał "Dziennik Gazeta Prawna", Paweł Chruszcz, interesował się też KGHM. Oskarżał kombinat o możliwość fałszowania danych o emisji szkodliwego arsenu. Złożył zawiadomienie do prokuratury, że zachodzi podejrzenie, iż dane z huty w Głogowie wskazujące, że normy nie są przekroczone, mogą być źle pobierane. Sprawę umorzono.