Rafał Trzaskowski, który od 2018 roku jest twarzą - prezydentem polskiej stolicy, mocno przejaskrawił pewne swoje kampanijne obietnice. Tyczy się to pracy dla osób niepełnosprawnych w... stołecznym ratuszu. Polityk Platformy Obywatelskiej, startując w wyborach, podczas których zmierzył się z Patrykiem Jakim, obiecał, że gdy tylko obejmie urząd prezydenta, zatrudni w urzędzie miejskim 500 osób z niepełnosprawności. Wszystko po to, jak podkreślał, aby integrować osoby niepełnosprawne ze społeczeństwem. Jak wynika z odpowiedzi władz Warszawy na interpelację radnego, po czterech latach rządów w ratuszu, przybyło... sześć etatów, na których zatrudniono właśnie niepełnosprawnych. 500 a 6 to chyba spora różnica, panie Rafale...
W 2019 r., czyli pierwszym roku prezydentury Rafała Trzaskowskiego, w stołecznym ratuszu, zatrudnienie osób z niepełnosprawnościami w etatach wynosiło 253,60. Rok później było ich 244,08, na koniec 2021 r. - 248,60, a na 31 października tego roku liczba etatów wyniosła 259,45. Informacje te przekazał zarząd miasta w odpowiedzi na interpelację radnego PiS Michała Szpądrowskiego.
Zgodnie z przepisami dotyczącymi rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, pracodawcy, którzy nie osiągną sześcioprocentowego wskaźnika zatrudnienia osób niepełnosprawnych muszą wpłacić odpowiednie kwoty na rzecz Państwowego Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych w stołecznym ratuszu kształtował się w latach 2019-2022 na poziomie ok. 2,8 proc. Zatem – jak podał zarząd stolicy w odpowiedzi na interpelację Szpądrowskiego - "Urząd Miasta Stołecznego Warszawy przekazał do PFRON w roku 2020 kwotę w wysokości 7 008 522 zł, a w 2021 roku 7 476 925 zł".
Politykę zatrudniania osób niepełnosprawnych skomentował, rozmawiając z Polską Agencją Prasową, radny PiS i długoletni związkowiec z NSZZ "Solidarność" Andrzej Kropiwnicki. "Kiedy Trzaskowski startował w wyborach i obiecał miejsca pracy dla 500 osób z niepełnosprawnością, nie przyjrzał się chyba strukturze zatrudnienia w ratuszu", powiedział.
W jego ocenie rozwiązaniem nie jest tworzenie nowych, niepotrzebnych stanowisk, lecz zatrudnianie osób niepełnosprawnych na etatach zwalnianych przez osoby pełnosprawne odchodzące na emeryturę lub zwalniające się z pracy.
Zobacz też: Od słów do czynów. Trzaskowski nie kłamał. Zamienia stolicę w prowincję
"Osoby niepełnosprawne mogłyby być również zatrudniane w sytuacji, kiedy dochodzą zadania zlecone przez rząd, tak jak to było w przypadku dużej migracji ukraińskiej. Ale prezydentowi nie było chyba z tym po drodze", wskazał Kropiwnicki.
"Rafał Trzaskowski bardzo dużo rzeczy naobiecywał. Z obietnic spełnił właściwie jedną. Buduje sobie kładkę przez Wisłę, chyba po to, aby uciekać na rowerze z ratusza na Pragę", powiedział.
Podczas kampanii wyborczej do władz samorządowych Trzaskowski zapowiedział, że samorząd pod jego kierownictwem zrobi tyle, ile się da dla niepełnosprawnych i ich opiekunów. "Zależy mi na integracji niepełnosprawnych ze społeczeństwem", podkreślał wówczas. "Chcielibyśmy, aby w najbliższych latach samorząd zatrudnił 500 osób z niepełnosprawnościami", mówił z pełnym przekonaniem.
Natomiast podczas jednego ze spotkań Campusu Polska Przyszłości prezydent Warszawy zarzucił rządzącym pogardę wobec osób z niepełnosprawnościami, która - według niego - była szczególnie widoczna podczas protestu sprzed trzech lat.
"Chyba się wtedy każdemu serce łamało. Nie każdy polityk może przyjść i powiedzieć: 'tak, spełnię wszystkie postulaty', ale żeby pokazywać tak nieprawdopodobną pogardę, i żeby nie wykazać się choć na chwilę empatią, to po co być politykiem, jeżeli ktoś nie ma w sobie ani odrobiny empatii? To won z życia publicznego. Nie masz empatii, poszukaj innego zawodu", powiedział Trzaskowski.