Korwin-Mikke jak adwokat diabła
Lider Kongresu Nowej Prawicy w ostatnim czasie "zaliczył" dwie wypowiedzi, w których staje po stronie peerelowskich zbrodniarzy.
W pierwszej z nich, dotyczącej śmierci Grzegorza Przemyka, Korwin-Mikke sugeruje, że zakatowany student sprowadził śmierć sam na siebie, bo pod wpływem alkoholu sprowokował "policjantów".
"Przemyk, który był synem Barbary Sadowskiej, takiej opozycyjnej mało znanej poetki, któregoś dnia lekko sobie podpiwszy szedł z kolegami na Plac Zamkowy nieopatrznie blisko komendy policji na Jezuickiej. I tam wykrzykiwał antyludowe okrzyki... To policjanci go wzięli, przyłożyli mu parę razy. A Przemyk? Przemyk... chudzina taka, jak mu przyłożyli, to niestety nie przeżył tej operacji. To jest cała sprawa Przemyka" - tłumaczył Korwin-Mikke.
W drugiej wypowiedzi stanął po stronie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Gdy dziennikarz portalu Stefczyk.info zapytał polityka, o ocenę postawy byłego dyktatora PRL, który przymykał oczy na bestialstwa aparatu terroru tego reżimu, ten przerwał wywiad i zaczął wykrzykiwać: "Nawet za komuny takiej bezczelności nie było, żeby człowiekowi w pytaniu sugerowano, że tutaj było bestialstwo albo coś tam. To moja ocena, czy tutaj było bestialstwo, czy nie!".