Koniec z refundacją in vitro. Rolicki: Na Boga, niech politycy nie zastępują lekarzy
– PiS nigdy nie kryło swojego sceptycznego nastawienia wobec finansowania programu in vitro z publicznych pieniędzy – mówiła w "Politycznym Podsumowaniu Tygodnia" dziennikarka "Do Rzeczy" Kamila Baranowska. Z kolei publicysta "Faktu" Janusz Rolicki stwierdził, że zamknięcie tego projektu to "nieludzka decyzja" ze strony ministra zdrowia.
We wtorek szef resortu zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawił swój program. Najważniejsze jego punkty to likwidacja NFZ, powrót do finansowania leczenia z budżetu państwa i zakaz prywatyzacji szpitali. Program in vitro minister zamknie w połowie przyszłego roku.
– Ten projekt był ukłonem PO w kierunku lewicowego elektoratu. Z punktu widzenia społeczeństwa problem in vitro nie jest najważniejszy i dotyczy małej liczby osób. Decyzja ministra Radziwiłła o skróceniu dofinansowania tego projektu wydaje się słuszna – oceniła Barbara Stanisławczyk.
Publicysta "Faktu" Janusz Rolicki mówił, że w programie in vitro zarejestrowało się 50 tys. ludzi. – Z ich punktu widzenia taka decyzja jest po prostu nieludzka. Dla mnie jest to dramat – dodał. Stanisławczyk tłumaczyła, że projekt miał na celu przede wszystkim dofinansowanie prywatnych klinik, dla których jest to zwykły biznes. – Najpierw musimy zadbać o żyjących – stwierdziła.
– Jest rzeczą fatalną, że o sprawach zdrowia mają decydować politycy, którzy tak naprawdę powinni tworzyć dobre prawo – odpowiedział Rolicki. Jego zdaniem politycy "nie powinni na siłę uszczęśliwiać ludzi i mówić, co jest dla nich dobre". Na Boga, niech oni nie zastępują lekarzy – oświadczył publicysta, dodając, że "prawica rzuciła się na likwidację programu in vitro".
CZYTAJ TAKŻE:
Minister Radziwiłł zapowiada likwidację NFZ. "Pacjenci nie powinni tego odczuć"