Były prezydent Lech Wałęsa po raz kolejny zabrał głos ws. ujawnionych przez IPN informacji o jego współpracy ze służbą bezpieczeństwa. Tym razem były szef "Solidarności" twierdzi, że pisane przez niego notatki, które wpadały podczas wielu rewizji mogły być wykorzystane jako donosy.
To już drugi raz dzisiaj Wałęsa zabiera głos ws. swojej teczki znalezionej w domu Czesława Kiszczaka. We wcześniejszym wpisie na swoim blogu zapewnia, że nie został złamany w grudniu 1970 r, nie współpracował z SB i nigdy nie brał pieniędzy. "Żadnego ustnego, ani na piśmie nie złożyłem donosu. Popełniłem błąd, ale nie taki, dałem słowo że go nie ujawnię na pewno nie teraz jeszcze nie teraz" – napisał. CZYTAJ WIĘCEJ
Poniżej ostatni wpis byłego prezydenta (oryginalna pisownia):
Podczas wielu rewizji jakie przeżywałam wpadały różne notatki pisane odręcznie , żebrano też z zakładów gdzie pracowałem wszystkie pisma odręcznie napisane , zebrano też z różnych instytucji a nawet z sądów pracy pisma odręcznie pisane w walki o bezprawne zwolnienia z pracy .
Podczas jednej z rewizji wpadła odręcznie napisana osobista moja relacja z grudnia 1970 r [były tam nazwiska i zachowania ] .Materiały te można wykorzystać jako donosy
.Dlatego jeśli znaleziono jakieś niejasne dokumenty należy to dokładnie fachowo sprawdzić .
Ja jeszcze raz publicznie osobiście OŚWIADCZAM .że , nigdy nie było mojej zgody na współpracę z SB w znaczeniu donosów czy wspieraniu komunizmu .
Nie dałem się nigdy złamać , nie brałem pieniędzy za takowe . .