– Sytuacja przypomina tę PRL-owską. Obóz rządzący trzyma się władzy i nie zamierza jej oddać. Władza robi wszystko, żeby pacyfikować nastroje społeczne – mówił w „Politycznym podsumowaniu dnia” Jakub Jałowiczor. Publicysta Gazety Polskiej Codziennie odniósł się do reakcji na marsz organizowany 13 grudnia w stolicy. – To jest dorabianie gęby III RP, to w jakimś sensie profanacja tragedii stanu wojennego – stwierdził z kolei Janusz Rolicki z „Faktu”.
W pierwszej kolejności podjęto temat pokojowej demonstracji w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego pod domem generała Kiszczaka.
– Śmierć tow. gen. Jaruzelskiego nie zwalnia nas z obowiązku pamiętania o ofiarach stanu wojennego. Taki był cel zgromadzeń pod willą Jaruzelskiego i siłą rzeczy przenosimy więc to zgromadzenie pod dom kolejnego z generałów – mówił Tadeusz Płużański. – Wydaje mi się, że jest to miejsce naturalne, bowiem była to druga osoba w PRL. Będziemy domagać się pamięci dla ofiar i sprawiedliwości wobec twórców stanu wojennego – uzupełniał.
– Generała Jaruzelskiego nikt nie zastąpi. Między nim a członkami WRON-u była duża różnica – stwierdził Janusz Rolicki, niejako oddzielając głównego twórcę stanu wojennego od reszty PRL-owskich generałów.
– Dlaczego Kiszczak? To jest chyba oczywista sprawa. Był pierwszym człowiekiem władz PRL, który ustawił Solidarność jako wroga do zniszczenia. Do dziś posługuje się tymi samymi kategoriami – argumentował Jakub Jałowiczor.
Tadeusz Płużański, który jako pierwszy wezwał do przybycia pod dom gen. Kiszczaka, poinformował, że policja obstawiła teren. – Byłem tam zobaczyć, jak to wygląda. Śmiało stwierdzam, że może być ciekawie – mówił.
W kolejnej części programu podjęto temat Marszu w Obronie Demokracji i Wolności Mediów w stolicy, a organizowanego przez PiS.
Zdaniem Jałowiczora termin marszu jest dobry, choć „lepszy byłby bliższy wyborom”. – Jednak sytuacja przypomina tę PRL-owską, jeśli chodzi o media, stanowisko prezydenta. Obóz rządzący trzyma się władzy i nie zamierza jej oddać. Władza robi wszystko, żeby pacyfikować nastroje społeczne, żeby nie podważać jej rzetelności – wyjaśniał publicysta „GPC”.
– To jest dorabianie gęby III RP, to w jakimś sensie profanacja tragedii stanu wojennego. Samo porównanie jest szalonym nadużyciem. III RP to kraj absolutnie demokratyczny, jednak pewne przejawy życia są nieudolnie prowadzone – stwierdził z kolei Janusz Rolicki. Publicysta „Faktu” uzupełniał, że przykładem są ujawnione przez Telewizję Republika taśmy o Sądzie Najwyższym. – To byłoby niemożliwe w PRL – mówił.
– Mamy do czynienia z domykaniem się systemu. Zamykanie dziennikarzy, utrudniony dostęp do debaty publicznej przez niezależnych dziennikarzy i twórców. Platforma tak jak PZPR stara się monopolizować wszystko – tłumaczył Płużański. Jego zdaniem w każdym demokratycznym państwie istnieje prawo do manifestowania. – Odmawianie PiS-owi tego prawa to działania antydemokratyczne – dodał.
– Żadnego zagrożenia dla demokracji nie widzę, ale są pewne dziwactwa i nieprawidłowości – wtrącił Janusz Rolicki.
Jałowiczor ocenił, że na taśmach ws. Sądu Najwyższego nie widział „nieudolności, ale rozmyślną korupcję”. – Wybory też nie są wynikiem nieudolności, ale efektem przemyślanej akcji fałszowania – skwitował publicysta Gazety Polskiej Codziennie.