– Może byłoby lepiej gdyby w czasie wizyty obradowali jednak na rynku we Wrocławiu – żartował w rozmowie z Piotrem Goćkiem dziennikarz Cezary Gmyz, komentując skandal jaki wybuchł w związku z informacją, że premier Kopacz przywiozła na Dolny Śląsk nie tylko swoich ministrów, ale także stoły i krzesła.
Dziennikarze – Łukasz Warzecha i Cezary Gmyz – komentowali w studiu Telewizji Republika informację o sprzęcie jaki na wyjazdowe posiedzenia Rady Ministrów zabiera ze sobą premier Ewa Kopacz oraz o sensie objazdu polskich województw przez ministrów.
Cyrk swój sprzęt wozi ze sobą
Warzecha podkreślał, ze sam pobyt ministrów i premier Kopacz we Wrocławiu, wbrew zapewnieniom koalicji rządzącej, nie zbliży rządu do "zwykłych ludzi". – To, że przyjedzie wojewoda czyli przedstawiciel rządu (...) który jest w stałym kontakcie i prezydent, który również w każdej chwili może się skontaktować z rządem, nie jest żadnym otwarciem na ludzi – mówił Warzecha. – To jest totalny absurd – dodał dziennikarz.
– Panowie kpicie sobie, a nie zauważyliście, że ministrowie i premier Kopacz kierują się starą łacińską zasadą "Omnia mea mecum porto", czyli "wszystko co mam noszę przy sobie", to jest po prostu filozoficzny sposób rządzenia – zwrócił się do Warzechy i Goćka Cezary Gmyz. – Może byłoby lepiej gdyby w czasie wizyty obradowali jednak na rynku we Wrocławiu – dodał dziennikarz.
Warzecha zwrócił też uwagę, że objazdowe posiedzenia rządu przypinają mu wizytę w cyrku, który też cały potrzebny mu sprzęt wozi ze sobą. – Więc jak jest cyrk to musi być i sprzęt – stwierdził dziennikarz.