– Funkcjonariusze zwracają uwagę, że za rządami PO powinno iść odmłodzenie służb, a stało się inaczej – wróciła stara esbecja i przetrąca kręgosłupy młodym funkcjonariuszom – stwierdził w Politycznym Podsumowaniu Dnia dziennikarz śledczy Cezary Gmyz.
Gmyz zwrócił uwagę na antenie TV Republika, że system informacyjny służb coraz bardziej ingeruje w sprawy obywateli, gromadząc na ich temat ogromną ilość informacji.
– Problem polega na tym, że nadzór nad nim pozostaje iluzoryczny, a ilość informacji jakie zawiera jest zatrważający – przyznał. Dziennikarz wskazał, że jest to o tyle niebezpieczne, że np. Centralna Ewidencja Zainteresowań Operacyjnych (CEZOP) gromadzi informacje, które mogą stanowić narzędzie do szantażu.
Gmyz podkreślił, że za czasów rządów Platformy Obywatelskiej system inwigilacyjny ogromnie się rozrósł. – Funkcjonariusze mówią, że wprowadzają kilkaset informacji dziennie – mówił.
– Funkcjonariusze zwracają uwagę, że za rządami PO powinno iść odmłodzenie służb, a stało się inaczej – wróciła esbecja i przetrąca kręgosłupy młodym funkcjonariuszom – powiedział.
– Tusk się obawiał i z tej obawy wynikało to, że ich nie kontrolował. Tusk uznał służby za domenę Komorowskiego – kontynuował. Jak podkreślił, nadzór nad służbami specjalnymi powinien jednak pozostać w ośrodku rządowym.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł
Najnowsze
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Kluby "Gazety Polskiej" oddadzą hołd Maurycemu Mochnackiemu
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Tusk z Putinem mszczą się za przekop Mierzei Wiślanej
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł