– Chciałbym, byśmy jako chrześcijanie byli zdolni stawać przy chorych jak Jezus: z milczeniem, przytuleniem, modlitwą. Nasze społeczeństwo jest zanieczyszczone kulturą odrzucenia – jej ofiarami są osoby najsłabsze, najbardziej kruche, a to jest okrucieństwo – mówił papież podczas wizyty w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu.
Piątek papież rozpoczął od prywatnej mszy święta w kaplicy Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. Rano złożył też wizytę w Auschwitz, a to w związku z 75. rocznicą męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Kolbego. Franciszek samotnie przeszedł pod bramą wejściową dawnego obozu, po czym wsiadł do pojazdu elektrycznego, a następnie pomodlił się samotnie, w skupieniu. – Chcę sam wejść i modlić się, aby Pan dał mi łaskę płaczu – powiedział Ojciec Święty.
Po południu Franciszek w towarzystwie premier Beaty Szydło odwiedził Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu. – Chciałbym, byśmy jako chrześcijanie byli zdolni stawać przy chorych jak Jezus: z milczeniem, przytuleniem, modlitwą. Nasze społeczeństwo jest zanieczyszczone kulturą odrzucenia - jej ofiarami są osoby najsłabsze, najbardziej kruche, a to jest okrucieństwo – mówił Ojciec Święty.
Jak dodał Franciszek, "chciałby zatrzymać się trochę przy każdym chorym dziecku, przy jego łóżku. Przytulić je. Posłuchać choćby przez chwilę każdej i każdego z was" i "razem pomilczeć w obliczu pytań, na których nie ma natychmiastowych odpowiedzi i pomodlić się".