Dziś największe portale w Polsce - liberalne i lewicowe - żyją premierą filmu Sekielskiego pt. "Tylko nie mów nikomu". Dokument ukazuje księży, którzy dopuścili się haniebnych czynów pedofilskich. Oczywiście to promil wśród duchownych, ale tak rozdmuchany przez środowiska liberalno-lewicowe, że możemy już mówić jasno o przygotowanej wojnie z kościołem w Polsce.
Film obejrzałem do połowy - dalej już skrótowo przeleciałem, bo nie dało się dłużej oglądać pewnego rodzaju zabiegu, który ma wpłynąć na emocje wzbudzając po prostu nienawiść i pogardę nie do księdza, który dopuścił się tych czynów, ale do kleru w ogóle. Taki ma wydźwięk i cel ten film: zohydzić obraz księdza w Polsce. Choć abp Polak napisał po premierze filmu następujące słowa:
Z pewnością także ten film przyczyni się do jeszcze surowszego potępienia przestępstwa pedofilii, na które nie może być miejsca w Kościele. Niektóre sprawy ukazane w filmie były już znane, inne nieznane. Te znane trzeba raz jeszcze dokładnie przeanalizować, w przypadku nieznanych należy rozpocząć procesy tak, aby dobro pokrzywdzonych było chronione przede wszystkim i nade wszystko.
- ale nie uważam, by słowa Prymasa Polski zostały w ogóle usłyszane przez tych, którzy ten film określili jako "wstrząsający", "rewolucyjny".
Na potwierdzenie tej - mojej pierwszej obawy - służą setki wpisów w internecie pod artykułami o filmie, posty na Facebooku czy Twitterze: słowo "eksterminacja księży" pojawia się tam aż nadto. Kto pisze, że trzeba księży pozbawić wszelkich praw dąży do tego, by jak za czasów komunizmu, nazizmu czy laicyzacji po prostu pozbawić duchowieństwo wszelkich praw.
W żaden sposób nie jest moją intencją bagatelizowanie problemy pedofilii w kościele. Episkopat robi w tej sprawie naprawdę dużo. I w żaden sposób nie odbieram ofiarom takich bestialstw prawa głosu, jedynie pragnę by nie były one napędem atomowym do ataku na innych księży i duchowieństwo. Bo z tym jest już powoli problem. Po antyklerykalnym filmie "Kler" niejeden dobry ksiądz, katecheta idący w sutannie do szkoły spotyka się z wyzwiskami, przekleństwami i słyszy z oddali słowo "pedofil". Wielu księży przeżywa z tego powodu dramaty. A to tylko początek.
Wystąpienie Jażdżawskiego, człowieka Donalda Tuska, który porównał osoby wierzące do świń, akcja bezczeszczenia wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, film Sekielskiego. To wywoływanie nienawiści wśród Polaków do Kościoła i per se osób duchownych. Widać tu jak na dłoni, że jest to zaprogramowany czyn, przemyślany, mający na celu zniszczenie tej naszej fundamentalnej istoty jaką jest wiara.
Lewica i liberałowie faktycznie mają dość już kościoła. Po 30 latach chcą oni Polskę przemienić na modłę państwa zachodniego, zsekularyzowanego do cna, pozbawić Kościół i duchowieństwo wpływu na wychowanie i edukację młodzieży. To normalny program ateistyczno-sekularystyczny bogatych europejskich demokracji. Tyle tylko, że Polska, nawet po tych 30 latach od wyjścia z betonu komunizmu traktuje kościół nadal jako fundamentalne podłoże polskości. Bo inaczej być nie może - nie można bagatelizować i redukować historii. To dzięki ofiarności tysięcy księży i zakonnic Polska ma taki kręgosłup jaki ma. Polska bez kościoła, będzie utopijnym państwem, pozbawionym właściwości. A o taki właśnie kraj walczą dzisiaj politycy, ludzie kultury czy dziennikarze stawiający na Koalicję Europejską i Wiosnę. Polska bez księży, bez religii w szkołach, bez osób chodzących po ulicach w sutannach, bez kościołów - które najlepiej przemienić na knajpy, muzea bądź hostele.
Czy takiej Polski chcą Polacy?