Poniedziałkowe obwieszczenie decyzji Tomasza Siemoniaka o likwidacji CBA, aby zastąpić go innym organem - choć było spodziewane - wywołało sprzeciw ze strony opozycji - a także prezydenta RP. Dziś w Studiu Polskiej Agencji Prasowej, szefowa Kancelarii Prezydenta RP Grażyna Ignaczak-Bandych zapewniła, że "nie ma zgody prezydenta na likwidację CBA".
Na początku tygodnia obecny minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak zapowiedział likwidację Centralnego Biura Antykorupcyjnego i zastąpienie go... Centralnym Biurem Zwalczania Korupcji.
"CBA często zajmowało się ściganiem korupcji na szczeblu lokalnym, a przy takich zadaniach sprawdza się właśnie policja", stwierdził Siemoniak.
"To bardzo specyficzne, bo Politycy PO, o ile pamiętam, przed laty gremialnie głosowali za powołaniem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zdaje się, że chyba wszyscy wtedy posłowie Platformy, w 2006 roku, zagłosowali "za" powołaniem CBA", stwierdził prezydent Andrzej Duda.
I dodał: "ale widocznie CBA bardzo im się naraziło przez te lata i dzisiaj chcą zlikwidować tę służbę, chcą doprowadzić do tego, żeby walce z korupcją w Polsce został przetrącony kark poprzez likwidację CBA".
Szefowa Kancelarii Prezydenta RP Grażyna Ignaczak-Bandych w środę w Studiu Polskiej Agencji Prasowej, odnosząc się do tej zapowiedzi oceniła, że dzięki działaniom CBA poziom korupcji w Polsce radykalnie się zmniejszył, a nasz kraj w statystykach europejskich i światowych jest wymieniany na niskich pozycjach jeśli chodzi o występowanie tego zjawiska. "Niewątpliwie jest to zasługa CBA", podkreśliła.
Pytana o to, czy prezydent podpisałby ustawę likwidującą CBA odpowiedziała: "Na to zgody nie ma"."To tak samo jak zapowiedź likwidacji kolejnych instytucji, nie, państwo polskie musi działać i potrzebuje silnych instytucji" - dodała.
"Wiele lat pracuję w administracji i wiem jak takie zmiany utrudniają funkcjonowanie. To jest na długie miesiące paraliż działania. Bo to jest przekazywanie kompetencji, zatrudnianie nowych ludzi i tak dalej", przyznała.
Szefowa KPRP na pytanie, czy jej zdaniem oznacza to, że państwo przez wiele miesięcy będzie bezbronne wobec korupcji odpowiedziała, że będzie "bardzo osłabione". Dodała, że jej zdaniem nie tak to powinno wyglądać i "nie na tym powinno zależeć rządzącym".