Kolejny akt dywersji na kolei. Starosta garwolińska pyta: co będzie teraz...?
"Pan Jacek Dobrzyński kłamie i ja proszę o sprostowanie albo podanie mojej odpowiedzi, do tej pory się nie doczekałam. Nie sądzę, żeby mnie za to przeprosił i sprostował" - mówiła na antenie Republiki Iwona Kurowska, starosta garwolińska, komentując wczorajszy chaos komunikacyjny w rządzie.
Wczoraj rano na trasie kolejowej Warszawa-Dęblin doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Maszynista wyhamował pociąg tuż przed wielką wyrwą w torach. Dzień wcześniej, ok. godziny 21.00 policja otrzymała informację o eksplozji w tamtym rejonie, a na torach, jak podaje stacja, był ułożony długi przewód elektryczny ciągnący się do pobliskiego parkingu.
Iwona Kurowska, starosta garwolińska, powiedziała na antenie TV Republika, że dostała informacja, że jest to akt dywersji i sabotażu. Początkowo, jej wersja podważana była przez rzeczników służb i MSWiA. Dziś Donald Tusk potwierdził w mediach społecznościowych, że zdarzenie w Życzynie było aktem dywersji.
Zobacz: Brak spójności w rządzie? Tusk pisze dziś o... akcie dywersji
Dziś starosta ponownie gościła na naszej antenie. Odniosła się do wczorajszego wpisu rzecznika MSWiA - Jacka Dobrzyńskiego.
A brzmiał on tak:
"Starosta garwoliński Iwona Kurowska przechwala się w mediach, że dostała informacje od przedstawicieli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o tym, że „na trakcji kolejowej doszło do wybuchu, a incydent jest aktem dywersji”. Stanowczo oświadczam, że nikt z ABW nie kontaktował się ze starostą garwolińskim, ani nie udzielał żadnych informacji. Okoliczności i przyczyny tego zdarzenia od rana badają funkcjonariusze policji i ABW. Sprawa jest traktowana absolutnie priorytetowo".
To, co wczoraj napisał na swoim profilu na X Jacek Dobrzyński wcale mnie nie dziwi. To jest standardowa procedura, kiedy coś się dzieje i nie zajmujemy się problemem. A problem był potężny. Przekierowujemy, penalizujemy na kogoś, kto jest Bogu ducha winny. Po pierwsze - włożono w moje usta słowa, których nigdy nie powiedziałam, bo ja nie mówiłam, nie przechwalałam się, ani nawet nie zająknęłam się o tym, że ABW do mnie dzwoniło i poinformowało mnie o czymkolwiek. To po pierwsze. Pan Jacek Dobrzyński kłamie i ja proszę o sprostowanie albo podanie mojej odpowiedzi, do tej pory się nie doczekałam. Nie sądzę, żeby mnie za to przeprosił i sprostował.
– powiedziała.
Jej zdaniem - "służby nie zajmują się problemem, p. rzecznik we własnej osobie nie zajmuje się problemem i tym, co dzieje się na miejscu, tylko przepuszcza atak na osobę, która odważyła się cokolwiek na ten temat powiedzieć. Tak jak wczoraj państwa informowałam - dostałam informację od naszych lokalnych służb - i tę informację przekazałam Państwu, że na miejscu aktu dywersji są służby i że miało miejsce - nie pamiętam dokładnie, jak ot było sformułowane, wybuch, eksplozja bądź ładunek wybuchowy. I ja taką informację Państwu przekazałam".
Byłam w drugim miejscu powiatu, więc trochę mi zajęło zanim się przemieściłam. Rozmawiałam z wieloma osobami, przedstawicielami służb. Wszyscy nabrali wody w usta. Przedstawiciele kolei mieli wręcz zakaz informowania o czymkolwiek. To samo jest dla mnie niepokojące, że nie można informować na bieżąco. Rozumiem bezpieczeństwo i to, że pewne rzeczy trzeba sprawdzić, ale rzeczywiście trwało to bardzo długo. Ale to, że premier i inne osoby odpowiadające za bezpieczeństwo w kraj przybyli tam dopiero dziś, to jest mocno niepokojące. On powinien być tam wczoraj, tak jak my, jak i przedstawiciele mediów. To się wydarzyło wczoraj.
– mówiła.
Również dziś rano doszło do niepokojącego zdarzenia, na tej samej linii kolejowej - nr 7.
Więcej pisaliśmy w tekście: PILNE: Kolejny incydent na torach. Tym razem - porwana sieć trakcyjna pod Puławami
Do tej sytuacji również odniosła się starosta.
Dziś dowiadujemy się, że doszło do kolejnego zdarzenia - na tej samej linii. Bardzo niepokojące jest to, że nie mamy procedur. Na tych szynach powinny być jakieś czujniki, które informują. Nikt nie chodzi z latarką po torach w całej Polsce i nie sprawdza, czy nie są pęknięte. Są do tego systemy. Tylko dlaczego te systemy nie poinformowały, że coś się wydarzyło. To jest niepokojące. Najważniejsze pytanie - co teraz, skoro to się potwierdziło, skoro to wszystko wiemy? Nawet szef rządu pisze o akcie dywersji. Dlatego pytanie - co teraz się stanie?
– kontynuowała.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Życzyn. Akt dywersji
Wiadomości
Prezydent rozmawiał z Hennig-Kloską ponad dwie godziny. Szefernaker ujawnia kulisy weta ws. nowego parku narodowego