- Donald Tusk się nie zmienia. Podstawą jego działania jest PR i granie na emocjach, szczególnie tych negatywnych emocjach – powiedział redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz w rozmowie z Portalem TV Republika.
Donald Tusk uczestniczył w poniedziałek w wiecu PO w Gdańsku. W swojej wypowiedzi zarzucił rządzącej koalicji zmierzanie do systemu przypominającego rosyjski, defraudację wartości i zniszczenie Kościoła Katolickiego. Wyzwał również Jarosława Kaczyńskiego na debatę. „Wyjdź z tej swojej jaskini. Nie bój się mnie!” - mówił lider Platformy.
Komentując słowa p.o. przewodniczącego Platformy, Tomasz Sakiewicz zauważył, że Tusk całą debatę sprowadza do konfliktu, odwołując się do lęków Polaków. „Polacy lękają się systemu, który reprezentuje Putin, więc swoich przeciwników naznacza takimi emblematami, bez względu na to, czy ma to poparcie w faktach, czy nie. Tusk zresztą ma olbrzymi problem z oparciem swoich słów na faktach” - podkreślił Sakiewicz.
Retoryka jest wynikiem spadku popularności PO
Zdaniem redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” retoryka lidera Platformy wynika ze spadku popularności tej partii. „Tusk ma duży problem z poparciem. Do tej pory uznawał taką taktykę za skuteczną” – zaznaczył Sakiewicz.
- Jednak wydaje się, że teraz sprawdzi się tylko w przypadku starszych wyborców, którzy wcześniej głosowali na PO, a także na wyborców Hołowni. Natomiast nie podziała ona na wyborców prawicy, czy niezdecydowanych, a wręcz przeciwnie, jedynie zmobilizuje ten elektorat – podkreślił.
Obecnie debata nie ma uzasadnienia
- Z kolei wyzwanie Jarosław Kaczyńskiego na debatę jest próbą dowartościowania samego siebie. Donald Tusk uważa się za najważniejszą osobę w opozycji, więc stara się zmierzyć z najważniejszą postacią Zjednoczonej Prawicy – powiedział Sakiewicz i dodał, że „taka debata teraz nie ma większego sensu. Nie ma obecnie żadnych wyborów, a jeśli chodzi o debatę programową, to Donald Tusk musiałby najpierw pokazać program” - zauważył.
- Można się zastanawiać, jakie będą skutki takiego PR. Zresztą skutki już widzieliśmy, gdy działacz PO zabił działacza PiS. Do tego prowadzi taka retoryka – zauważył naczelny „Gazety Polskiej”.