Przypomnijmy – żona prezydenta Poznania, Joanna Jaśkowiak popisała się niezwykle elokwentnym słownictwem 8 marca. Wygłosiła przemówienie i ozdobiła swoją wypowiedź wulgaryzmem. Sprawę zgłosiła anonimowa osoba. Teraz słowami kobiety zajmie się sąd.
Żona prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka w swojej przemowie w trakcie demonstracji 8 marca 2017 r. powiedziała: „jestem wk...wiona”. Po tej wypowiedzi anonimowa osoba poczuła się urażona „wulgarnymi słowami” i zgłosiła sprawę policji.
W styczniu Jaśkowiak została wezwana na komisariat i przesłuchana „w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wniosku w sprawie o wykroczenie z art. 141 kodeksu wykroczeń”, czyli artykułu, który mówi: że „kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany”.
W środę Joanna Jaśkowiak stanęła w tej sprawie przed sądem. Nie przyznała się do winy; odmówiła też składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.