„Na pewno moja córka się broniła. Może gdyby się nie broniła, to by żyła”, mówiła w rozmowie z grecką telewizją MEGA matka zamordowanej na greckiej wyspie Kos 27-letniej Anastazji, której ciało zostało znalezione w niedzielę w północnej części wyspy. Jak dodała - "kara śmierci dla mordercy mojej córki do za mało".
„Nie wiem, co mam powiedzieć. Nie mam dziecka, które zostało zgwałcone w bestialski sposób”, powiedziała kobieta.
Jak podaje MEGA TV, po raz ostatni rozmawiała ona z córką w dniu zaginięcia około godz. 18. Anastazja miała mówić o poparzeniu na ręce, które smaruje maściami. Kilka godzin później do matki dziewczyny zadzwonił jej partner, który był zaniepokojony faktem, że Anastazja nie odbiera telefonu.
Matka zamordowanej Polki twierdzi, że policja mogła działać szybciej i straciła cenny czas na poszukiwanie jej dziecka.
„Nie wiem w ogóle, jak doszło do tego, że córka była w tym towarzystwie”, mówi telewizji kobieta. „Być może coś jej dosypali (do drinka), nie umiem na to odpowiedzieć”, dodała.
„Ja znam swoją córkę. Nigdy w życiu dobrowolnie nie odbyłaby stosunku seksualnego z nikim”, komentuje sprawę kobieta. „Na pewno moja córka się broniła. Może gdyby się nie broniła, to by żyła”, dodaje.
Powiedziała też, że będąc na Kos chciała zobaczyć jakąś rzecz należącą do jej córki. Sama powiedziała policji o pierścionku, który miała Anastazja.
„Gdyby nie partner Anastazji, to uważam, że mojej córki by nigdy nie odnaleziono”, powiedziała kobieta, która podkreśliła, że zaginięcie Anastazji zostało zgłoszone bardzo szybko.
Matka Anastazji wraz z jej partnerem wrócili we wtorek do Polski.
Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. W niedzielę greckie media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki. Na zwłoki natrafiono około godz. 19 czasu lokalnego, około kilometra od domu Banglijczyka, zatrzymanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.
Przeprowadzona w poniedziałek późnym wieczorem na wyspie Rodos sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie. Lekarze podkreślili jednak, że ciało było w stanie zaawansowanego rozkładu, co znacznie utrudniało badania.