Podczas rozmowy w TVN 24, szef MON Tomasz Siemoniak potwierdził, że mówi się o możliwości otwartej wojny na Ukrainie, ale nawet jeśli są o tym informacje wywiadowcze, to nie może ich ujawnić. Stwierdził też, że zapowiadane szkolenia ukraińskich żołnierzy mogą odbywać się w Polsce.
– Są bardzo silne pogłoski krążące w Kijowie, że wiosną Rosja może przystąpić do otwartej wojny – stwierdził.
– Zagrożenie jest zawsze. Jest scenariusz, który ma prawdopodobieństwo, ale czy to może być kwiecień, czy inny miesiąc – to jałowe rozważania – powiedział szef MON. – Wiele zależy od wypełnienia porozumienia mińskiego. Być może jest szansa na stworzenie strefy buforowej. Ale Donbas to nadal beczka prochu – dodał.
Ukraińcy będą szkoleni w Polsce? Siemoniak: To bardzo prawdopodobne
Siemoniak pytany był w TVN24 m.in. o miejsce szkolenia ukraińskich żołnierzy oraz o termin rozpoczęcia szkoleń.
– Będziemy na ten temat rozmawiali, bo tu przede wszystkim dużo zależy od ukraińskich partnerów i od ich gotowości. Natomiast chcę podkreślić, że naszym celem nie jest to, żeby nasi żołnierze się znaleźli na Ukrainie. Naszym celem jest to, żeby wyszkolić ukraińskich podoficerów. Uważam, że bardzo prawdopodobny jest wariant taki, że będziemy ich szkolić w Polsce. Nasze ośrodki są - powiem nieskromnie – lepsze, niż te ukraińskie – powiedział szef resortu obrony.
Dodał, że z punktu widzenia efektywności może być to wariant korzystniejszy. – Tak, jak zapowiadaliśmy w marcu powinny zapaść decyzje – poinformował. Zaznaczył, że także od ukraińskich partnerów zależy to, czy szkolenia rozpoczną się w ciągu najbliższego miesiąca, dwóch, czy później.
Siemoniak mówił, że na razie nie ma tematu sprzedaży Ukrainie polskiej broni, niemniej Polska jest zainteresowana współpracą przemysłów obronnych. – Przecież ta sytuacja, która ma miejsce nie będzie trwać zawsze. To jest dla nas ważny sąsiad, ważny partner gospodarczy" - powiedział. "Natomiast włączanie się Polski dostawami broni w obecny konflikt - jestem przekonany, że takiego planu nie ma – zastrzegł.
Pod koniec lutego minister poinformował, że Polska zamierza przygotować do stu instruktorów do szkolenia ukraińskich podoficerów. – Chcemy przygotować do stu instruktorów, żeby byli gotowi. Ilu ich fizycznie i w jakim czasie pojedzie, to będzie przedmiotem uzgodnień ze stroną ukraińską i potem szczegółowych decyzji – mówił Siemoniak.
Wyjaśnił, że "odpowiedzialnie można mówić: do stu, ale zapewne faktycznie to będzie kilkudziesięciu". – Nie sądzę, żeby zdarzyła się sytuacja, że stu będzie na Ukrainie, te ośrodki nie są zapewne na to gotowe – dodał szef MON. Wskazał, że w grę wchodziły dwa ośrodki szkolenia: pod Kijowem i pod Lwowem. Radca MON Bogusław Pacek, mianowany we wrześniu ub.r. przez NATO na doradcę ds. reformy wojskowego systemu edukacyjnego Ukrainy, wizytował te ośrodki.
Wicepremier podkreślił, że współpraca szkoleniowa z Ukrainą to nic nowego - powołanie wspólnej brygady uzgodniono w 2009 r., od ponad roku trwa program NATO współpracy z ukraińskimi uczelniami wojskowymi, dokąd jeżdżą polscy instruktorzy; na polskich uczelniach wojskowych kształci się obecnie 33 ukraińskich oficerów. Polscy żołnierze – obok przedstawicieli innych państw NATO – byli też we wrześniu na ćwiczeniach na Ukrainie.
Siemoniak przypomniał, że na szczycie NATO w Newport zapadły decyzje o wsparciu dla Ukrainy – powołano cztery fundusze powiernicze, których zadaniem jest pomoc szkoleniowa dla Ukrainy. Podkreślił, że Polska z Holandią jest liderem funduszu, który ma szkolić w logistyce i standaryzacji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Siemoniak: Chcemy przygotować do stu instruktorów na Ukrainę
Siemoniak: Obecnie Polska nie planuje sprzedaży broni Ukrainie