„»Dziewuchy« próbują zdobyć prawo do zabijania płodów zdrowych, których pojawienie się w macicy jest efektem braku odpowiedzialności osób podejmujących decyzję o uprawianiu seksu bez zabezpieczenia” – napisał dr Maciej Socha w odpowiedzi do aktywistek organizacji „Dziewuchy dziewuchom”. Feministki posądzają konkretnych ginekologów o to, że nie opowiadają się publicznie za prawem wyboru w kwestii aborcji.
Feministyczny ruch społeczny o nazwie „Dziewuchy Dziewuchom” udostępnił wczoraj na Facebooku post, w którym jego działaczki zaatakowały grupę lekarzy ginekologów. Aktywistki zarzucają lekarzom, że ci sprzeciwiają się aborcji w 2. i 3. trymestrze ciąży (czyli uśmiercaniu płodu, który byłby w stanie przeżyć poza organizmem kobiety).
„Onet” skontaktował się z ginekologiem dr. Maciejem Jędrzejko, którego w swoim wpisie wywołały do odpowiedzi aktywistki.
„Dziewuchy” zarzucają dr. Maciejowi Jędrzejko, że nie skorzystał z okazji do zabrania głosu w sprawie aborcji, a w wywiadzie dla „Onet Rano” przyznał, że nie jest „zwolennikiem przerywania zdrowych ciąż”.
„A zatem ciąża z wpadki nie kwalifikuje się jego zdaniem do terminacji – trzeba ją donosić jak pański krzyż” – komentują wypowiedź ginekologa.
„»Dziewuchy« próbują zdobyć prawo do zabijania płodów zdrowych, których pojawienie się w macicy jest efektem braku odpowiedzialności osób podejmujących decyzję o uprawianiu seksu bez zabezpieczenia. Seksu, którego naturalną konsekwencją może być ciąża” - powiedział w rozmowie z „Onetem” Jędrzejko.
– Prawo do aborcji bez granic to prawo do zabijania płodów, z których dehumanizacją się nie zgadzam ani jako człowiek, ani jako lekarz. Jestem przy tym osobą, która nie kieruje się żadnymi przesłankami religijnymi, gdyż jestem ateistą – zaznacza. – Każda skrajność jest zła.