A jednak! Warto było czekać! Zorza polarna wreszcie się ukazała!
Godziny oczekiwania. Setki kilometrów przejechanych samochodem w pogodni za „kapryśną panią”. Dmuchanie i chuchanie na zmarznięte baterie od kamery i dyktafonów, aby kilkunastostopniowy mróz nie doprowadził do fiaska wyprawy. Wreszcie człowiecza walka z naturą o przetrwania. Pośrodku fińskiej pustki. W dalekiej fińskiej Laponii. Gdzie nie ma już zupełnie nic. Poza zamarzniętymi jeziorami, pokrytymi śniegiem lasami i wąskimi duktami leśnymi. Tam Stefan Czerniecki poszukiwał tego, po co udał się na daleką północ. Czy mu się udało? Czy dla swojego „Za siódmą górą” odnalazł wytęsknioną zorzę polarną?
Oczekiwanie na zorzę może być nudne. Czerniecki ubarwiał więc ten czas przywołując niezwykłe historie związane z tym niezwykłym zjawiskiem. Jak zorzę polarną postrzegają Norwegowie? Jak Finowie? Jak Szwedzi? Czy jest zwiastunem klęski, czy może urodzaju? O co chodzi z tańczącymi wokół ognisk kobietami? Kim jest tajemniczy lis Repu? Wreszcie co u Eskimosów mają wspólnego zorza polarna i zmarłe dusze?
W zeszłym tygodniu, gdy podróżnik żegnał z się z Widzami z dalekiej Finlandii, obiecywał, że za tydzień nastąpi finałowa rozgrywka. Być albo nie być w walce o zobaczenie zorzy polarnej. W najnowszej odsłonie programu przyszła pora na ów wielki finał. Czy było warto jechać tak daleko. Bez stuprocentowej szansy na zobaczenie tego, po co de facto pojechał? Czy Widzowie „Za siódmą górą” zobaczą zorzę polarną? I czym to będzie okupione?
Zobaczmy wspólnie tę niezwykłą odsłonę programu.