Mija pół roku od aresztowania aktywistów. Andżelika Borys i Andrzej Poczobut czekają na proces

Artykuł
Warunki w areszcie są bardzo trudne
Fot. Twitter / Andrzej Poczobut / Andżelika Borys

Mija pół roku od aresztowania szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys. Aktywistka i aresztowany dwa dni później Andrzej Poczobut, przebywają w areszcie w Żodzinie w ciężkich warunkach. Władze zarzucają im „podżeganie do nienawiści”.

– Mogę to określić tylko jednym słowem – strasznie. Tam jest po prostu strasznie – mówi o warunkach w areszcie w Żodzinie Irena Biernacka. Szefowa struktur ZPB z Lidy w ramach tej samej sprawy karnej co Borys i Poczobut spędziła w areszcie w Mińsku i w Żodzinie dwa miesiące.

– Ja byłam tam, można powiedzieć, krótko, dwa miesiące. Ale to jest miejsce, które złamie każdego – fizycznie i psychicznie – opowiada działaczka ZPB z Lidy.

W maju Biernacka, a także szefowa struktur ZPB w Wołkowysku i działaczka organizacji polskiej z Brześcia Anna Paniszewa trafiły do Polski. Władze wypuściły je z aresztu, ale zabroniły powrotu na Białoruś – taka była cena ich wolności.

– Trzeba zrobić wszystko, żeby Andżelika i Andrzej wyszli na wolność. Tam nie czeka ich nic dobrego – ocenia Biernacka.

Opowiadając o warunkach w areszcie w Żodzina, wspomina „bród i smród”. „W celi była jedna miska. Jedna na 14 osób. To była miska do mycia podłogi, do mycia głowy, do podmywania się. Nie ma normalnego sedesu, normalnej umywalki. Łyżkę wydają na pół godziny na czas posiłku. Materace, poduszki – rzeczy w takim stanie, jak wydawano w Żodzinie, nie ma nawet na śmietnikach” – mówi Biernacka.

Sprawa karna wobec polskich aktywistów została uznana za motywowaną politycznie. Ich uwolnienia domaga się polski rząd.

Prezydent RP, Andrzej Duda podczas swojego wystąpienia podczas 76. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w środową noc polskiego czasu, upomniał się o prawa białoruskich opozycjonistów i działaczy polskiej mniejszości, Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Domagał się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi.

Białoruskie władze stawiają warunki. Żona Andrzeja Poczobuta przekazywała we wrześniu, że już trzykrotnie dostał on pismo od promującego „amnestię” polityka Andreja Waskrasieńskiego, który namawiał go do napisania „pokajalnego pisma” do Alaksandra Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie. Polski aktywista i dziennikarz nie zgodził się na jego napisanie. Prawdopodobnie odmawia zrobienia tego także Andżelika Borys.

I Poczobut, i Borys, w areszcie mieli problemy ze zdrowiem. Poczobut przeszedł zakażenie koronawirusem, nasiliły się jego dawne dolegliwości gastryczne. Szefowa ZPB skarżyła się na serce, problemy z zębami. Nie ma możliwości zweryfikowania, jaki jest stan ich zdrowia obecnie.

Krewni Borys nie rozmawiają z mediami. Żona Andrzeja Poczobuta mówiła wielokrotnie, że z mężem komunikuje się głównie przez listy. Nie dostała zgody śledczego na spotkanie z Andrzejem.

Wobec piątki aktywistów wszczęto postępowania karne z artykułu Kodeksu Karnego Białorusi (art. 130 p. 3), który mówi o „celowych działaniach, mających na celu podżeganie do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub innym socjalnym".

Jest to jedna z tysięcy spraw karnych wszczętych na Białorusi na fali ubiegłorocznych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich.

 

Źródło: dzieje.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy