Nowo narodzone dzieci sprzedawali bogatym rodzinom. Matki ukrywano i zabierano im paszporty aby nie mogły uciec. Uprawiany przez przestępców proceder trwał od wielu lat. Teraz za swoje czyny odpowiedzą przed sądami w kilku stanach.
Wkrótce ruszy kolejny proces amerykańskiego urzędnika państwowego z Arizony, który przez lata wraz ze współpracownikami przemycał ciężarne kobiety z Wysp Marshalla na Oceanie Spokojnym do USA, a następnie sprzedawał ich dzieci do bogatych amerykańskich rodzin.
W pierwszym postępowaniu sądowym został skazany na 74 miesiące więzienia i 100 tysięcy dolarów grzywny oraz nakaz wypłacenia odszkodowań dla ofiar w wysokości 680 tysięcy dolarów.
Za swoje przestępstwa ma odpowiedzieć również przed sądami w Utah i Arizonie.
Amerykańska prokuratura uważa, że co najmniej 70 dzieci padło ofiarą przestępczego "przedsiębiorstwa" założonego przez byłego urzędnika państwowego z Arizony.
Prowadził tzw. agencję adopcyjną. Sprowadzał biedne i ciężarne kobiety z Wysp Marshalla.
Obiecywał im 10 tysięcy dolarów i nowe życie w Ameryce. Następnie sprzedawał ich nowo narodzone dzieci bogatym rodzinom.
Na Wyspy Marshalla Petersen trafił ponad 20 lat temu. Po dwóch latach pracy na rzecz jednego z mormońskich kościołów zdołał nauczyć się lokalnego języka oraz dobrze poznał tamtejszą kulturę, a także trawiące kraj problemy. Nawiązał również kontakty w stolicy kraju Majuro.
Gdy wrócił do Stanów Zjednoczonych postanowił założyć agencję adopcyjną. Chciał wykorzystać nawiązane znajomości i "umowę o wolnym stowarzyszeniu" z 1983 roku, dzięki której obywatele Wysp Marshalla mogą swobodnie podróżować do USA.