Pszczoły miodne wytwarzają feromon, gdy pasożyty atakują ich ule. Spowodowany przez substancję stres może być bardziej szkodliwy niż same pasożyty.
Grzyb jednokomórkowy zwany Nosema ceranae może zakażać jelita pszczół, wywołując chorobę zwaną nosemozą. Podobnie jak w przypadku infekcji tasiemcem u ludzi, nosemoza wywołuje u pszczół nadmierny głód i zmniejsza ich odporność na pestycydy oraz wirusy. Rzadko jest jednak śmiertelna. Mimo to nosemoza jest jednym z głównych powodów spadku liczebności populacji pszczół miodnych.
Christopher Mayack ze Swarthmore College w Pensylwanii przypuszczał, że może to mieć związek z wpływem grzyba na społeczność pszczół. – Subtelne zmiany w zachowaniu mogą mieć ogromne znaczenie dla pszczoły miodnej, bo to bardzo społeczne zwierzęta – powiedział. – Jeśli ich funkcjonowanie jako grupy zostanie zakłócone, może doprowadzić do upadku kolonii ula – dodał.
Pszczoły używają do komunikacji feromonów. Aby dowiedzieć się, jak te feromony – a tym samym komunikacja społeczna – zmieniają się podczas infekcji N. ceranae, zespół Mayacka badał 100 pszczół Apis mellifera z 30 uli w pobliżu Filadelfii – 18 z nich miało infekcję N. ceranae. Następnie zmierzyli produkcję feromonów przez pszczoły i stopień inwazji N. ceranae.
Okazało się, że nawet niezakażone osobniki odczuwały stres, o którym informowały je chore pszczoły.
– Podobnie jak w przypadku ludzi, funkcjonowanie grupy jest zaburzone – powiedział Mayack.