Ks. Isakowicz-Zaleski o Rzezi Wołyńskiej: Powinno się powiedzieć, że było to ludobójstwo, zaś nierozwiązanie tej kwestii rośnie

Artykuł
Telewizja Republika

– Pan Jarosław Kaczyński konsekwentnie mówił o ludobójstwie, on ma taką linię i chwała mu za to, ale np. marszałek Sejmu Marek Kuchciński, ma linię zupełnie odwrotną. Po spotkaniu z przewodniczącym parlamentu Ukrainy, zablokował głosowanie uchwały i jest to absurdalne, żeby polski Sejm pertraktował z banderowcami – powiedział na antenie Telewizji Republika ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Gościem "Republiki na żywo" był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duchowny, działacz społeczny i wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL.

"Nie było spotkania z rodzinami, nie było więc to święto państwowe"

Odnosząc się do rocznicy Rzezi Wołyńskiej, ks. Isakowicz-Zaleski przyznał, że "to jest decyzja Senatu, który przyjął specjalną uchwałę i trzeba oddać szacunek senatorom PiS-u i tym, którzy głosowali za prawdą". – Ubolewam natomiast, że Sejm nie zdecydował się, mimo że wcześniej to zapowiadał, że przyjmie taką uchwałę i ustanowi dzień 11 lipca narodowym dniem pamięci o ofiarach ludobójstwa banderowskiego na Kresach Wschodnich – wskazał.

Duchowny przyznał, że "dziś najważniejsze osoby złożyły kwiaty pod pomnikiem ofiar ludobójstwa, to jednak zrobiły to osobno". – Nie było spotkania z rodzinami, nie było więc to święto państwowe. Jest ten ogromny niedosyt, że Sejm się jednak na to nie zdecydował – powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.

Gościa Telewizji Republika dziwi zachowanie prezydenta Andrzeja Dudy "którego bardzo szanuje, bo jest to patriota i na pewno człowiek uczciwy". – Dziwi mnie jednak, że troszeczkę inaczej podchodzi do spraw pogromu kieleckiego czy zbrodni w Jedwabnem, że nadal, wbrew wcześniejszym deklaracjom, nie powiedział prawdy na temat ludobójstwa banderowskiego, nie był na Wołyniu, nie spotkał się z rodzinami ofiar, że ciągle zachowuje jakiś dystans. Chcę jednak wierzyć, że tak jest tylko na początku, że jednak przełamie się i powie publicznie, że było to ludobójstwo i pojedzie na Wołyń czy na Małopolskę wschodnią i upamiętni te ofiary – wskazał duchowny.

"Pan Jarosław Kaczyński, konsekwentnie, mówił o ludobójstwie, on ma taką linię i chwała mu za to"

Odnosząc się do dzisiejszego przemówienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który wielokrotnie i mocno podkreślał, że Rzeź Wołyńska była ludobójstwem, ks. Isakowicz-Zaleski powiedział, że "było to przemówienie do dziennikarzy, a nie do rodzin". – Po drugie nie ma tej oficjalnej części. Padło również stwierdzenie, że byli Ukraińcy sprawiedliwi i niesprawiedliwi z tym, że dzisiejsza Ukraina nie odwołuje się do tych sprawiedliwych, ale odwołuje się do zbrodniarzy – ocenił duchowny. – Pan Jarosław Kaczyński konsekwentnie mówił o ludobójstwie, on ma taką linię i chwała mu za to, ale np. marszałek Sejmu Marek Kuchciński, ma linię zupełnie odwrotną.
Po spotkaniu z przewodniczącym parlamentu Ukrainy, zablokował głosowanie uchwały i jest to absurdalne, żeby polski Sejm pertraktował z banderowcami. Są w tej chwili trzy projekty, które pan Kuchciński wrzucił do zamrażalki i PiS za to zapłaci, myślę, że politycznie – ocenił ks. Isakowicz-Zaleski.

"Powinno się powiedzieć, że było to ludobójstwo, zaś nierozwiązanie tej kwestii rośnie"

– Środowiska z Kresów są rozczarowane stanowiskiem PiS-u, bo podczas kampanii wyborczych były deklaracje, których ja byłem świadkiem, ale postępowanie pana marszałka Kuchcińskiego i skandaliczna decyzja szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby ambasadorem na Ukrainie był ktoś, kto gloryfikuje zbrodniarzy, moim zdaniem zaprzecza i przepraszam za określenie, bo wiele poczynań PiS szanuję, ale jest to taka schizofrenia. Prezes mówi tak i z tym się zgadzam, ale jego podwładni mówią co innego. Teraz stoimy w sytuacji, gdzie 11 lipca nie jest świętem narodowym, ale istnieje wręcz niebezpieczeństwo, że PiS zamieni tę datę 11 lipca na 17 września i ukryje ludobójstwo ukraińskie pod innymi ludobójstwami, czy to niemieckimi czy sowieckimi – wskazał.

W ocenie gościa Telewizji Republika "metoda, która prowadzi do dobrych relacji z Ukrainą jest błędna". – Powinno się powiedzieć, że było to ludobójstwo, zaś nierozwiązanie tej kwestii rośnie. PiS miota się w tej sprawie i o ile broni prawdy ws. Smoleńska czy zbrodni katyńskiej, która tez była ludobójstwem, tak w tej sprawie nie ma reakcji. Żeby rzeczywiście relacje Polski z Ukrainą były dobre, to niemówienie prawdy w tej kwestii, dostarcza amunicję stronie rosyjskiej, która może powiedzieć, że w tej sprawie Polacy nie potrafią powiedzieć prawdy, chociaż mówią o tym że są obrońcami prawdy – przekonywał ks. Isakowicz-Zaleski.

Zdaniem duchownego "polityka uległości wobec Ukrainy daje zupełnie odwrotne efekty". – Może dojść do tego, że na Ukrainie dojdą do władzy środowiska banderowskie, które w przyszłości obrócą się przeciwko Polsce – wskazał.


CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Prezydent oddał hołd ofiarom "wielkiej rzezi Polaków"

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy