Amerykanie odkryli obecność śladów trotylu we wnętrzu części Tu-154, którą rozkręcali tylko remontujący samolot Rosjanie – napisał Grzegorz Wierzchołowski w najnowszym wydaniu tygodnika Gazeta Polska.
Antoni Macierewicz przedstawił film podsumowujący ustalenia podkomisji smoleńskiej. Przedstawiał przekrój symulacji na bazie badań naukowców z Polski, USA i innych państw NATO. Podkomisja smoleńska przedstawiła film podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
– Materiał to tylko załącznik do finalnego raportu, który powstał, ale nie został jeszcze przyjęty przez podkomisję – informuje Macierewicz. Całość raportu znajduje się w sejfie w siebie komisji i w momencie przegłosowanie przez członków komisji zostanie przedstawiony ministrowi obrony narodowej.
Grzegorz Wierzchołowski w swoim artykule opisuje treść filmu zaprezentowanego przez podkomisję smoleńską. Przedstawia on – wszystkie zasadnicze fakty i informacje, pominięte w oficjalnych raportach lub przemilczane bądź zafałszowane w mainstreamowych mediach. Materiał przypomina więc, że rosyjskie służby specjalne od początku kontrolowały wszystkie etapy remontu Tu-154 – dodaje Wierzchołowski.
Film pokazuje również manipulacje komisji Jerzego Millera. Idealnym podsumowaniem działań tej komisji, są słowa Millera zacytowane w filmie "Albo zadbamy o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy".
Najwięcej emocji wśród opozycji wzbudziły ustalenia dotyczące aspektu technicznego katastrofy smoleńskiej. Wykazano obecność materiałów wybuchowych przez naukowców z USA, Polski i Wielkiej Brytanii. Udowodniono fakt oderwania się lewego skrzydła 100 metrów przed tzw. Brzozą Bodina. Wyjaśniono, w jaki sposób raport MAK i komisja Millera manipulowały danymi.
Grzegorz Wierzhołowski opisuje w tygodniku Gazeta Polska całą katastrofę. Wyjaśnia to, co tak naprawdę zdarzyło się w Rosji – W materiale pojawia się nagranie rozmowy ze świadkiem twierdzącym, że zarówno dawna prokuratura wojskowa, jak i komisja Millera miały wiedzę o obecności śladów substancji wybuchowych na fragmentach wyposażenia Tu-154 – napisał dziennikarz.
Najbardziej istotna jest informacja o badaniach przeprowadzanych na podstawie wymazów, które pobrała podkomisja z części samolotu remontowanych wcześniej przez rosyjskich techników – W tym wypadku laboratorium w stanie Oregon w USA wykryło obecność trotylu. Trzeba dodać, że była to część, której poza remontującymi samolot nikt nie rozkręcał, zaś ślady trotylu znaleziono w jej wnętrzu – czytamy w Gazecie Polskiej.
- Przegląd naprawczy Tu-154 w 2009 roku przeprowadzono w zakładach lotniczych Awiakor w Samarze, należących do oligarchy Olega Dieripaski (jego prawą ręką jest Walerij Pieczenkin, były oficer KGB i wicedyrektor wydziału operacji kontrwywiadowczych w FSB) – tłumaczy Grzegorz Wierzchołowski.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie