Debata ws. gender: Jesteśmy za równouprawnieniem płci, ale nigdy za równością
– W Polsce, ale i w całej Europie potrzebne jest równouprawnienie płci, jednak nie należy go mylić z równością – przekonywali uczestnicy debaty zorganizowanej w Sejmie przez parlamentarny zespół "Stop ideologii gender".
– Coraz więcej słyszymy o tym, jakie to niby dobrodziejstwa płyną z ideologii gender. My sądzimy, że jest inaczej i postanowiliśmy się temu przeciwstawić – mówiła posłanka Solidarnej Polski Beata Kempa. Deklarowała, że cieszy ją, iż coraz więcej rodziców protestuje przeciw "wprowadzaniu tylnymi drzwiami, za cichym przyzwoleniem władz, do szkół i przedszkoli elementów genderowych". Kempa oceniła jednocześnie, że wielu polityków, nauczycieli i urzędników nie wie, czym jest gender.
Niemiecka socjolog i pisarka Gabriele Kuby – autorka książki "Rewolucja genderowa: nowa ideologia seksualności", która również wzięła udział w debacie, nawiązała do manifestu komunistycznego, rozpoczynającego się od słów: – Widmo krąży po Europie - widmo komunizmu. – Obecnie po Europie krąży widmo ideologii gender – przekonywała. Zdaniem Kuby, gender - tak jak komunizm, „mamiąc ludzi obietnicą wyzwolenia, zniewala ich” oraz „zakłamuje istniejące pojęcia”.
– I tak wolność jest odrywana od prawdy i odpowiedzialności, bo mówi się, że można być, według uznania, kobietą lub mężczyzną, bez konsekwencji. Tolerancją jest nazywany atak na prawdę, że kobiety i mężczyźni różnią się od siebie, a zamiast sprawiedliwości pojmowanej jako to, że daje się każdemu, to co mu się należy, proponuje się dawanie wszystkim tyle samo – mówiła Kuby. Zaznaczyła, że "zakłamywaniem rzeczywistości" i "mieszaniem ludziom w głowach" jest także nazywanie małżeństwem związku dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet.
Socjolog oceniła, że błędem jest chęć zrównania płci, różnych z racji natury, zamiast dążenia do równouprawnienia. Podkreśliła, że zacieranie różnic między płciami i "promocja przez UE homoseksualizmu" może spowodować katastrofę demograficzną. – Należy bronić się przed europejskim dyktatem każącym rozdzielać płeć socjologiczną od biologicznej i umożliwiającym jej zmianę według odczucia danej osoby – przekonywała Kuby .
Kuby wyraziła też niepokój wobec wprowadzania w części szkół programu, który przy wsparciu UE, WHO i ONZ propaguje homoseksualizm, uczy zachowań seksualnych oraz propaguje antykoncepcję. Wyraziła nadzieję, że Polacy w najbliższych wyborach do PE wybiorą europarlamentarzystów, którzy sprzeciwią się tego typu praktykom.
O tym, że ideologia gender niesie ze sobą zagrożenia mówił też publicysta Tomasz Terlikowski. Przekonywał, że eksperymenty dotyczące tożsamości płciowej człowieka, szczególnie dzieci, niosą za sobą poważne konsekwencje. Przywołał przykład chłopca, którego w dzieciństwie próbowano wychowywać jako dziewczynkę, co skończyło się samobójstwem dziecka.
Terlikowski przekonywał, że płeć jest zdeterminowana biologicznie, podobnie jak różnice psychiczne i innego typu predyspozycje kobiet i mężczyzn. – Gdyby wychowywać dzieci tak, jak mówi pani Magdalena Środa - czyli dając dziewczynkom „męskie zabawki” po to, by nie uczyły się empatii, mielibyśmy społeczeństwo samych Putinów – twierdził. Apelował, by wspierać dumę "kobiet, że są kobietami i mężczyzn jako mężczyzn". – Czym innym jest prawo do takiego samego wynagradzania za pracę kobiet i mężczyzn. Tyle, że ta kwestia nie dotyczy problemu równości, a sprawiedliwości – podkreślił publicysta.
Parlamentarny zespół "Stop ideologii gender" powstał w styczniu br. W jego skład wchodzi 15 posłów Solidarnej Polski, a także Andrzej Dąbrowski z PSL i Anna Grodzka z Twojego Ruchu.