Ułaskawili Sawicką i zadecydowali o przedawnieniu sprawy Przemyka. Ci sędziowie zadecydowali o sprawie Wąsika i Kamińskiego

Portal TV Republika 07-06-2023, 19:00
Artykuł
TVP

Portal wpolityce.pl przyjrzał się składowi sędziowskiemu SN, który wczoraj zadecydował o uchyleniu umorzenia sprawy Mariusza Kamińskiego i innych szefów CBA i ponownym przekazaniu sprawy do sądu okręgowego. Okazuje się, że dwójka z "sędziowskiej trójki", która zanarchizowała polski system prawny już wcześniej była "zasłużona" na wielu polach.

Andrzej Stępka (przewodniczący), Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek (sprawozdawca) - to sędziowie, którzy uchylili umorzenie sprawy Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA. Sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania do sądu okręgowego. Kto stoi za tą ustawką i ewidentnym bublem prawnym? Może odpowiedzią na to pytanie będą fakty, dotyczące składu sędziowskiego SN. Jak ustalił portal wPolityce.pl, wśród trójki sędziów Sądu Najwyższego, którzy rozpatrywali tę sprawę, dwójka z nich, wcześniej doprowadziła do uniewinnienia Beaty Sawickiej, uchylała kary dla sędziego oskarżanego o związki z przestępcami oraz uznała sprawę zabójstwa Grzegorza Przemyka za ostatecznie przedawnioną.

Przewodniczącym składu, który rozpatrywać będzie sprawę prezydenckiego ułaskawienia Mariusza Kamińskiego jest SNN Andrzej Stępka. W 2014 roku Stępka był w składzie orzekającym, który utrzymał wyrok uniewinniający dla byłej posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej oraz burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego w głośnej sprawie korupcyjnej.

"Demokratyczne państwo nie może testować uczciwości obywateli i ich podatności na popełnienie przestępstwa. (…) Agent nie może kreować sytuacji mocnych więzów emocjonalnych i osobistych z osobą prowokowaną. Nie może nagrywać z nią rozmów w innych miejscach niż publiczne, np. w aucie, jak było w tej sprawie" - perorował Stępka.

To jednak nie koniec kontrowersyjnych decyzji składów sędziowskich, w których zasiadał wyżej wymieniony. W 2016 r. Sąd Najwyższy, z Andrzejem Stępką w składzie orzekającym, uchylił – i tak niewielką - karę sędziemu wojskowemu oskarżonemu o popełnienie 20 czynów nielicujących z powagą swego urzędu. Jak informował portal kancelaria.lex.pl sędzia L. w stanie spoczynku stanął przed sądem dyscyplinarnym obwiniony o popełnienie 20 czynów nie licujących z powagą swego urzędu. Rzecznik dyscyplinarny sądownictwa wojskowego major Andrzej Wilczewski zarzucił ppłk L. , że od 14 lipca 2011 roku do 16 sierpnia 2013 r. skierował do Prokuratora Generalnego, Naczelnej Prokuratury Wojskowej, ministra sprawiedliwości i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez kilka osób. Należały do nich zarówno prezes sądu wojskowego, jak i pracownik sekretariatu oraz prokurator wojskowy. Chodziło o najcięższe przestępstwa, takie jak np. udział w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym.

Z kolei w 2014 r. Sąd Najwyższy, z Andrzejem Stępką w składzie orzekającym, orzekł, że bycie konfidentem SB „nie kwalifikuje się jako współpraca z organami służb bezpieczeństwa PRL”, gdy osoba, na którą donoszono, wiedziała o relacjach konfidenta z SB. Chodziło o kandydata do Sejmu RP Janusz G., który złożył oświadczenie, że nie był świadomym i tajnym współpracownikiem Służby bezpieczeństwa PRL.

"Sąd Apelacyjny oddalił apelację. Ale w październiku 2014 r. Sąd Najwyższy uchylił wyrok sądu II instancji. „Kontakty z SB polegające na przekazywaniu informacji o osobach, które wiedziały o takich relacjach, nie kwalifikuje się jako współpraca z organami służb bezpieczeństwa PRL” – powiedział sędzia Andrzej Stępka w uzasadnieniu wyroku.

Kolejna sprawa z sędzią Andrzejem Stępką zasiadającym w składzie sędziowskim to historia, w której SN wymierzył sędziemu Sądu Okręgowego z Sieradza Jackowi K. zaledwie karę nagany za przewinienie służbowe polegając na przewlekłym pisaniu uzasadnień do wyroków. Opóźnienia były rażące, ponieważ wynosiły od 7 miesięcy do nawet 476 dni. Na skutek zwłoki Skarb Państwa musiał wypłacić odszkodowania osobom, które oczekiwały na uzasadnienie wyroków karnych i nie mogły ich zaskarżyć przez ponad rok.

Kolejnym sędzią, który decydowała o o sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego to SSN Małgorzata Gierszon. W lipcu 2010 r., Sąd Najwyższy, w którego składzie orzekającym znalazła się sędzia Gierszon, uznał, że sprawa śmierci Grzegorza Przemyka jest ostatecznie przedawniona. Sąd oddalił kasację od prawomocnego wyroku, który z powodu przedawnienia umorzył sprawę byłego zomowca Ireneusza K., oskarżonego o śmiertelne pobicie maturzysty. Sąd Najwyższy uznał kasację ówczesnego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego za bezzasadną. Kwiatkowski uważał, że czyn, który popełnił Ireneusz K., nie przedawnia się, dlatego chciał, żeby umorzenie uchylono, a sprawa wróciła do sądu II instancji. Sąd Najwyższy nie uznał jego argumentacji.

"Autorytet wymiaru sprawiedliwości, autorytet prawa, buduje się na jego uczciwym respektowaniu i stosowaniu" - podniecała się Gierszon, uzasadniając wyrok.

Teraz, ci sami sędziowie, rażąco i celowo lekceważąc orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, orzekli ws. ministrów Macieja Wąsika oraz Mariusza Kamińskiego. To jaskrawy przykład działalności „kasty” sędziowskiej.

Źródło: wpolityce.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy