Tragedia w Moszczańcu. Młody mężczyzna zginał od kosiarki

Artykuł
Tragedia w Moszczańcu. 25-latek zginął pod kosiarką
Fot:Pixabay/markus53

Do wydarzenia doszło w małej wiosce w woj. podkarpackim. Jeden z mieszkańców tej wioski, 25-letni Adam F. W poniedziałek mężczyzna zszedł z głównej drogi na jedną z łąk. Niedługo potem, został najechany traktorem koszącym. Sprawcą jest 22-latek oraz jest jego brat.

- W poniedziałek przed godz. 19, dyżurny krośnieńskiej komendy otrzymał zgłoszenie o wypadku, do którego doszło podczas wykonywania prac polowych w miejscowości Moszczaniec. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 22-letni kierujący ciągnikiem rolniczym najechał na leżącego w trawie mężczyznę. 25-letni mieszkaniec gminy Jaśliska został wciągnięty w elementy mechanizmu koszącego, doznając ciężkich obrażeń ciała, w wyniku czego zmarł. Decyzją prokuratora, ciało mężczyzny zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych. 22-letni operator ciągnika był trzeźwy – poinformował Paweł Buczyński z krośnieńskiej komendy.

Na miejsce został wezwany helikopter Lotniczego Pogotowia ratunkowego i ambulans. Niestety życia mężczyzny nie udało się uratować. Wciąż na miejscu tragedii leżą szczątki zmarłego oraz przedmioty, które miał przy sobie, czyli kawałki ubrań i zmielona paczka papierosów. Okoliczni mieszkańcy są w szoku. O sprawcach, czyli o 22-letnim Mateuszu P. i jego bracie mają dobre zdanie.

- Grzeczne chłopaki. Mateusz pojechał do Norwegii. Tam pracował, zarobił, wrócił, kupił sobie ten traktor i zajmował się koszeniem łąk na zamówienie. Razem z nim robiłem, znałem jego i jego brata. Naprawdę grzeczne chłopaki. Chętni do pomocy, obrotni. Nic nie można o nim złego powiedzieć. Ja jeżdżę na takim samym sprzęcie. Nie ma możliwości, żeby zobaczyć człowieka w trawie. To wielki traktor-z przodu jest obciążnik, z tyłu kosiarka. Jechał obok drzew, trzeba było rozglądać się na boki. Nie mógł zobaczyć nikogo w trawie. Nie ma szans. Ja sam przejechałem tak sarnę i zauważyłem ją dopiero zmieloną, jak maszyna stanęła. To ogromna tragedia, ale ten Mateusz nic nie jest winny. Bardzo go żałuję. Widziałem go wczoraj. Oni się pewnie znali. A ten Adam był tak poszatkowany, że ciężko było rozpoznać. Z tej maszyny to już nie można się wydostać, jak kogoś wciągnie. Ten Adaś był w złym miejscu i o złym czasie, a Mateusz będzie miał traumę do końca życia, choć on tu nie zawinił- mówił jeden z mieszkańców wsi.

Źródło: se.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy