Szturm na siedzibę prezydenta prowokacją władz?
Szturm na siedzibę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza jest prowokacją zwolenników władz, opozycja nie ma z nim nic wspólnego i apeluje do ludzi, by odeszli z tego miejsca - oświadczyli przywódcy ukraińskiej opozycji.
Zdaniem polityków opozycyjnych w prowokacjach uczestniczą wynajęci przez władze dresiarze. - Nasza demonstracja jest pokojowa, ale władze robią wszystko, by wykorzystać te same metody, które widzieliśmy w sobotę nad ranem. Nie poddawajmy się prowokacjom! - mówił Witalij Kliczko, szef partii Udar na konferencji w Kijowie. Petro Poroszenko, były minister finansów oświadczył, że był przed siedzibą prezydenta, gdzie starał
się powstrzymać prowokacje. - Ludzie stoją pod flagami Swobody i prowokują, ale niczego wspólnego ze Swobodą nie mają. Prowokują milicję do działania. Mają buldożer i starają się sprowokować szturm ulicy Bankowej. Podburzają ludzi. Zaapelowałem ludzi, by nie ulegali ich prowokacji. Nie mamy z tym nic wspólnego -
powiedział.
Przywódca Swobody Ołeh Tiahnybok także zapewnił, że jego partia nie jest zaangażowana w atak na
siedzibę Janukowycza. - Władze bardzo poważnie się przygotowały do naszych protestów i działają bardzo cynicznie. Na Bankowej są dresiarze, a nie nasi zwolennicy - oświadczył.
Jak podaje ukraińskie MSW w starciach dotychczas rannych zostało około 100 milicjantów. Do głównych potyczek doszło przed siedzibą prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza na ulicy Bankowej. MSW informuje, że 100 funkcjonariuszy "ucierpiało w związku z tym, że grupy prowokatorów rzucały w nich koktajlami Mołotowa, kamieniami oraz petardami".
Polecamy Sejm. Wybór Marszałka
Wiadomości
Uprowadzili ich Rosjanie, teraz spotkali się z papieżem. "On dał nam do zrozumienia, że nas rozumie”
Wystawiono listy gończe za uczestnikami afery korupcyjnej na Ukrainie. Wśród ściganych jest współpracownik Zełenskiego
Najnowsze
Tusk prowadzi wojnę przeciwko Prezydentowi Nawrockiemu!
Wystawiono listy gończe za uczestnikami afery korupcyjnej na Ukrainie. Wśród ściganych jest współpracownik Zełenskiego
Arent alarmuje: Jesteśmy w strefie wojny, a rząd nie panuje nad służbami