Syniehubow: W Charkowie trwa zbrodnia wojenna i ludobójstwo

Artykuł
Ostrzały trwają do tej pory i dlatego niemożliwe jest wysłanie ratowników
Fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

"To, co teraz dzieje się w Charkowie, to zbrodnia wojenna! To ludobójstwo ukraińskiego narodu" - oświadczył szef charkowskich władz obwodowych Ołeh Syniehubow. Według obecnych szacunków wskutek rosyjskich ostrzałów zginęło 11 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Rosjanie ostrzeliwują całe dzielnice mieszkaniowe w Charkowie, gdzie nie ma infrastruktury krytycznej, nie ma pozycji sił zbrojnych Ukrainy, w które mogliby celować Rosjanie - napisał w Telegramie Syniehubow.

- Giną dziesiątki cywilów. Dzieje się to w dzień, kiedy ludzie wyszli do aptek, po jedzenie, po wodę. To zbrodnia. Rosja wykorzystuje ciężką artylerię! - alarmował.

Ostrzały trwają do tej pory i dlatego niemożliwe jest wysłanie ratowników oraz usuwanie szkód. Obecnie szacuje się, że zginęło 11 osób, kilkadziesiąt zostało rannych.

ZOBACZ: Obrońcy Wyspy Węży żyją. Zostali wzięci do niewoli przez Rosję

Wcześniej doradca w MSW Ukrainy Anton Heraszczenko poinformował, że dziesiątki osób zginęły, a setki odniosły obrażenia w wyniku zmasowanego ostrzału Charkowa rakietami Grad przez siły rosyjskie. 

"Wszystko jest w ogniu"
 
Z kolei wolontariuszka w domu dla samotnych matek z dziećmi w Charkowie powiedziała, że "Charków cały czas jest pod ostrzałem. Od rana było niespokojnie, ale teraz idzie rosyjski atak. Wszystko jest w ogniu. Ludzie w centrum chowają się w piwnicach, w metrze"
 
Placówka znajduje się w pobocznej dzielnicy miasta - po przeciwległej stronie do obecnej linii rosyjskiego ataku.

- Tutaj tylko słychać wybuchy, jeszcze do nas one nie doszły. Jest jednak bardzo głośno. Jesteśmy w placówce z dziećmi, ich mamami i siostrami zakonnymi - zrelacjonowała.

Dodała, że wojsko rosyjskie idzie na razie z innej strony. "Mogą jednak dojść do nas" - przyznała.

- Mamy tu przedszkole, które jest niższe, bardziej osadzone przy ziemi. Dlatego w nim się znajdujemy. Mamy jednak też piwnicę, do której idziemy w razie alarmu, zagrożenia - powiedziała.

Pod opieką zakonnic i wolontariuszy jest blisko 30 dzieci oraz 24 mamy. Dzieci są w różnym wieku.

- Jest tu także moja rodzina: mama, dwóch braci, siostra, ale także siostry zakonne Kamiła i Renata. Te kobiety i dzieci mieszkają w tej placówce na co dzień. My się nimi opiekujemy - powiedziała Ania.

W tym momencie wszyscy w domu dziecka starają się zachowywać spokój tak, aby najmłodsi jak najmniej odczuwali tę sytuację.

- One tego nie rozumieją. Nie do końca wiedzą, co się stało. Dzień idzie jak zawsze, są zabawy w przedszkolu, a w razie czego idziemy do piwnicy. Siostry miały taki plan, aby stąd się wydostać, wyjechać do Polski. Na drogach w tym momencie jest jednak bardzo niebezpiecznie, a nas jest dużo. Potrzebne byłyby trzy duże samochody - mówiła w rozmowie z PAP.

Pytana, skąd znajduje siłę na zachowanie spokoju w tak trudnym momencie powiedziała, że odnajduje ją w Panu Bogu.

- Gdzie jeszcze szukać tych sił? Tylko w modlitwie. Bardzo dużo ludzi do nas pisze i dzwoni. Tak z Polski, jak i z innych miejsc w Ukrainie. Teraz nie mamy na co narzekać. Ci, którzy są w centrum, mają znacznie gorzej. Tam jest bardzo gorąco. Strach jest, to oczywiste, bardzo duży strach - powiedziała.

Wielu jej znajomych mieszka w centrum miasta.

- Bliscy mi ludzie znajdują się trzeci czy czwarty dzień w metrze i nie mogą wyjść. Nie mają co jeść, nie mają co pić. Bardzo dużo ludzi dziś zginęło. Ok. 20 osób zabito od rana w tym ostrzale - dodała ze smutkiem w głosie.

330 tys. osób pozbawionych prądu

- Z powodu działań wojennych 316 osad i 332 tys. konsumentów zostało pozbawionych prądu. Na terenie obwodów żytomierskiego, rówieńskiego, zaporoskiego, kijowskiego, czernihowskiego, sumskiego i charkowskiego 11 675 konsumentów utraciło dostęp do sieci gazowej - przekazało ministerstwo.

Ekipy remontowe kontynuują prace nad przywróceniem dostaw energii - uzupełniło.

- System energetyczny Ukrainy pracuje stabilnie i ma wystarczające rezerwy surowców energetycznych - podkreślono w komunikacie resortu. 

 

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy