Ta historia jest wręcz niewiarygodna. Amerykański żołnierz, który został pojmany przez talibów i spędził 5 lat w niewoli nie zostanie nagrodzony... Zostanie ukarany. Grozi mu bowiem dożywocie za dezercję i narażenie innych żołnierzy na niebezpieczeństwo.
Sierżant Bowe Bergdahl w 2009 r. opuścił swoją placówkę bojową w prowincji Paktika by dotrzeć do sąsiedniej bazy we wschodnim Afganistanie. Chciał zgłosić nieprawidłowości, do których według niego dochodziło w jednostce. Do celu nigdy nie dotarł.
Kilkanaście minut po opuszczeniu jednostki sierżant zgubił się i został znaleziony przez talibów. Od razu po jego zaginięciu amerykańscy żołnierze rozpoczynają poszukiwania. W akcji poszukiwawczej kilku wojskowych zostaje rannych.
Talibowie przetrzymywali żołnierza aż do 2014 r. Wtedy to ówczesny Prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama zadecydował, że zgodzi się na wymianę więźniów.
Uwolniony z niewoli sierżant Bowe Bergdahl stawił się w poniedziałek na rozprawie w bazie wojskowej Fort Bragg w Karolinie Północnej. Sierżant Bergdahl przyznał się do zarzutów narażenia innych żołnierzy.
Za dezercję grozi mu do pięciu lat więzienia. Za zachowanie narażające innych żołnierzy na niebezpieczeństwo może zostać skazany na dożywocie.