Pierwszy przystanek w trasie na Węgry Klubowiczów „Gazety Polskiej” odbył się w Budapeszcie, przy pomniku Józefa Bema. - Dziś Polakom i Węgrom próbuje się mówić, często przez kraje, które były okupantami, jak mamy prowadzić nasze państwa, łamią demokratyczną wolę narodów, podważają naszą suwerenność - powiedział po odśpiewaniu hymnu Polski, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz.
- Znajdujemy się w miejscu, które symbolicznie uznawane jest za początek Powstania Budapesztańskiego w 1956 roku. Tutaj Węgrzy przyszli, pod pomnik Józefa Bema, symbol polsko-węgierskiej przyjaźni, ze względu na Wiosnę 1948 roku. Kiedy Węgrzy chcieli wesprzeć wydarzenia w Polsce, zebrali się właśnie tu. To tutaj też zaczęły się pierwsze walki z bezpieką węgierską. Trzeba pamiętać, że nie byłoby Powstania Węgierskiego, gdyby nie poparcie dla Polski. Stąd też uważa się, że tamta walka jest niezwykle symboliczna, ponieważ po raz kolejny się okazało, że powstania węgierskie są wspólne z powstaniami w Polsce - powiedział red. Sakiewicz.
- Dziś Polakom i Węgrom próbuje się mówić, często przez kraje, które były okupantami, jak mamy żyć, jak mamy prowadzić nasze państwa, łamią demokratyczną wolę narodów, podważają naszą suwerenność. Dziś wskazujemy na to, że jesteśmy w zjednoczonej Europie, ale nie przez komisarzy czy geszefciarzy, ale dlatego, że chcemy być ze sobą, Polacy i Węgrzy chcą być ze sobą. Pokazujemy, jak Europę należy jednoczyć, zachowując tożsamość. Węgrzy tysiącami ginęli, oddali ogromną cenę, by żyć w wolnej Europie. Z resztą ta cena nie była na darmo. Od rewolucji węgierskiej symbolicznie zaczął się początek końca ekspansji komunizmu, kompromitacja, jaką widział cały świat; szczególnie świat nabierający się na propagandę sowiecką. Ta rewolucja zatrzymała postęp komunizmu w Europie - kontynuował redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Zauważył, że „po rewolucji węgierskiej żaden kraj w Europie nie stał się krajem komunistycznym, nie wpadł w sowieckie łapy”.
- Zaczęły się odwilże w wielu krajach, także w Polsce. Ta rewolucja dała efekty dopiero w 1989 roku, ale pamiętajmy, że wolność odzyskiwaliśmy etapami. Rewolucja węgierska - to był jeden z pierwszych etapów. Dzisiaj musimy to opowiedzieć światu, Europie w odpowiedni sposób. Oni nie rozumieją, że my znamy cenę wolności, my rozumiemy wolność. Oni ją mieli na tacy, za darmo, a bardzo często tę wolność pozwalali gwałcić. Ich wolność nic nie kosztowała. My - Polacy i Węgry - zapłaciliśmy za to wielką cenę. To dzisiejsza opowieść, którą trzeba przekazać całej Europie - powiedział redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”.
Po wystąpieniu, red. Tomasz Sakiewicz - wspólnie z red. Adrianem Stankowskim - złożył kwiaty pod pomnikiem Józefa Bema.
W sobotę klubowicze wezmą udział w oficjalnych obchodach rocznicy rewolucji. Przejdą w Marszu Pokoju, który wyruszy od Politechniki Műegyetem i przejdzie na Plac Erzsébet. Po marszu klubowicze wezmą udział w oficjalnych obchodach i wysłuchają przemówienia premiera Viktora Orbana.