Były doradca prezydenta Wiktora Janukowycza Taras Czornowił uważa, że Ukraina i UE wciąż prowadzą intensywne, ale trudne negocjacje w sprawie umowy stowarzyszeniowej, które doprowadzą jednak do zawarcia tego porozumienia na szczycie w Wilnie.
– Brak podpisu pod tym dokumentem zniszczyłby plany polityczne zbyt wielu państw i podważył karierę zbyt wielu wpływowych polityków – ocenił Czornowił. Niezbyt przychylnie wypowiadał się też o proeuropejskich akcjach opozycji i ostrzegł, że jeśli protesty wymkną się spod kontroli, Janukowycz nie zawaha się użyć siły.
– Sytuacja na Ukrainie znacząco się różni od tego, o czym się publicznie mówi. Rząd podjął decyzję o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy o stowarzyszeniu, odwołując wcześniejsze dokumenty w tej sprawie, których nikt dziś nie może znaleźć, rząd zresztą nie jest upoważniony do podpisywania umów międzynarodowych. To, co się dziś dzieje, to czysta gra nerwów – powiedział.
Zdaniem Czornowiła decyzja w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej zapadnie w środę 27 listopada.
– Dojdzie do tego najprawdopodobniej na zaplanowanym, według moich źródeł, na środę posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Jeśli Rada decyzji nie podejmie, to podejmie ją osobiście Janukowycz – oświadczył. Były doradca Janukowycza sądzi, że nadal toczą się poważne negocjacje na temat zrekompensowania Ukrainie przez UE możliwych strat, wynikających z agresji gospodarczej ze strony Rosji, spodziewanej w związku z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej, a, przede wszystkim, tej jej części, która dotyczy strefy wolnego handlu Ukraina–UE.
– Ukraińskie władze z prezydentem na czele podliczyły pomoc, którą dostała przy wchodzeniu do UE Polska, i doszły do wniosku, że dziś Ukraina może uzyskać to samo. Jest to iluzja, bo żyjemy w innych warunkach finansowych, a Ukraina nie wstępuje jeszcze do Unii. Szantaż stosowany przez władze w Kijowie jest tani i prymitywny, ale to, że Ukraina potrzebuje pomocy, jest faktem. Wszystko zakończy się dobrze, jeśli Janukowycz nie przekroczy w tych negocjacjach granicy – podkreślił Czornowił. Ponadto uważa, że w rozmowach prowadzonych przez Ukraińców z Brukselą kwestia uwolnienia byłej premier Julii Tymoszenko już dawno zeszła na dalszy plan.
– Dla Janukowycza Tymoszenko nie jest tak ważna, jak się wszystkim wydaje. Aż tak bardzo jej się nie obawia. Owszem, działania Tymoszenko są dla niego obraźliwe, bo jest człowiekiem ambitnym, a Julia wie, jak nadepnąć na jego bolesne odciski. Tymoszenko może wyjść z więzienia w ostatniej chwili. Albo podczas szczytu w Wilnie, albo chwilę po nim – powiedział.
Komentując trwające na Ukrainie protesty zwolenników integracji europejskiej, Czornowił wyraził opinię, że akcje, które organizuje opozycja, mogą być częścią uzgodnionego z władzami scenariusza „zachęcenia" UE do podpisania umowy. Ostrzegł jednak przed niebezpieczeństwem wymknięcia się spod kontroli sytuacji na placach ukraińskich miast.
– Dla Janukowycza te protesty, które wybuchają nie z inicjatywy polityków, lecz zwoływane są przez zwykłych ludzi, zawsze były nieprzyjemne. On zawsze się ich obawiał. W odniesieniu do protestów partyjnych mam odczucie, że nie są one do końca szczere, że są wynikiem ustaleń z władzami, w wyniku czego ma powstać ładny obrazek dla UE. Ma pokazywać, że UE nie podpisuje umowy z Janukowyczem, lecz z narodem, więc UE powinna pójść na większe ustępstwa – zaznaczył.
– Jeśli zaś protesty te wymkną się spod kontroli – kontynuował Czornowił – władze mogą zdecydować się na radykalne działania.
– Dzisiejszy Janukowycz to nie człowiek, którego znamy z 2004 r., kiedy z nim współpracowałem i kierowałem jego sztabem wyborczym. Doskonale pamiętam, co wówczas powtarzał – że nawet największe zwycięstwo nie jest warte jednej przelanej za nie kropli krwi. Janukowycz bardzo bał się wówczas rozlewu krwi. Dziś, kiedy ma władzę, dzięki której zdobył wraz z rodziną kolosalne aktywa, będzie się bronił do upadłego. Wydaje mi się, że gotów jest to robić w najbardziej brutalny sposób – powiedział Czornowił.
mk, mg, pap, fot. domena publiczna