Straż Graniczna Ukrainy poinformowała, że jej funkcjonariusze zamknęli i opuścili trzy przejścia na wschodniej granicy z Rosją z powodu ataków separatystów; na pomoc wezwano armię. Częściowe zamknięcie granicy potępiło rosyjskie MSZ.
Trzy punkty kontroli granicznej w obwodzie ługańskim zostały w nocy zaatakowane przez prorosyjskich separatystów - napisano w komunikacie ukraińskich służb.
"Po wymianie strzałów i powstaniu zagrożenia dla życia osób przekraczających granicę, z tych posterunków ewakuowani zostali cywile i pogranicznicy. Posterunki zostały czasowo zamknięte, o czym oficjalnie została poinformowana strona rosyjska" - sprecyzowano.
Straż Graniczna Ukrainy dodała, że zwróciła się do rządu w Kijowie o zamknięcie części punktów granicznych i wysłanie armii oraz Gwardii Narodowej do ochrony granic.
Decyzję o częściowym zamknięciu granicy ostro skrytykowało rosyjskie MSZ. - Zamiast otworzyć tę granicę dla wszystkich, którzy chcą opuścić strefę działań wojennych, przejście jest ograniczane. To skandaliczne i niedopuszczalne - oświadczył na konferencji prasowej w Moskwie rzecznik MSZ Aleksandr Łukaszewicz.
Dzień wcześniej p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow powiedział o rozpoczęciu procesu zamykania wschodniej granicy, zwłaszcza w centralnej części obwodu ługańskiego i na południu obwodu donieckiego. Jego zdaniem wówczas wyeliminowana zostanie możliwość przepływu broni i bojowników na terytorium Ukrainy - przypomina Interfax-Ukraina.
Ukraińskie wojsko i Gwardia Narodowa od dwóch miesięcy prowadzą na wschodzie kraju operację zbrojną przeciwko prorosyjskim separatystom, którzy dążą do oderwania obwodów donieckiego i ługańskiego od reszty Ukrainy. W walkach zginęło już kilkaset osób.