Szpitale odsyłają chorych, czarny rynek leków i tlenu kwitnie. Pandemiczny koszmar w Indiach

W szpitalach w Indiach brakuje łóżek, ludzie wykorzystują znajomości, by znaleźć miejsca dla bliskich. Bogatsi gromadzą leki i tlen, wykupując zapasy na czarnym rynku. W Delhi buduje się dodatkowe stosy pogrzebowe, krematoria są przeciążone. Szczyt drugiej fali epidemii Covid-19 w Indiach z 440 tys. infekcji dziennie ma przypaść 8 maja.
– Cały czas odsyłam pacjentów do szpitali – powiedział dr Ravi Sharma, który prowadzi prywatną przychodnię we wschodnim Delhi. – Po wielu godzinach wracają, błagając o leki. Trudno im wytłumaczyć, że nic nie mogę zrobić i wymagają leczenia w szpitalu – dodał.
Lekarz tłumaczył, że pacjentami kliniki są biedniejsi delhijczycy mieszkający między bogatymi osiedlami w Dilshad Garden i slumsami Seemapuri. – W okolicy jest sześć, siedem szpitali, ale wszystkie zapełnione – przyznał, dodając, że może tylko pomóc, sprawdzając w rządowej aplikacji „Corona”, czy gdzieś są wolne miejsca.
天塌了 pic.twitter.com/CgesdMZBjx
— lily valley (@lilyval15187063) April 27, 2021
– Tylko że gdy ludzie zadzwonią do szpitala, a później tam dojadą, zazwyczaj już nie ma łóżka. To loteria – uważa emerytowany lekarz Vishnu Sharma. – Wtedy pozostają znajomości i pieniądze. Wszystkie chwyty dozwolone – opowiadał.
Bogatsi wykupują leki i tlen na zapas
Zdesperowane rodziny szukają dla swoich bliskich łóżek w szpitalach w sąsiednich stanach. Portal IndiaToday opisuje historię rodzeństwa Harsha i Bhavny, którzy próbowali umieścić słabnącego ojca w trzech delhijskich szpitalach, w tym w szpitalu uniwersyteckim. W żadnym z nich dla chorego nie było już miejsca. – Nasi krewni zasugerowali zabranie ojca do Pendżabu. Teraz jest na intensywnej terapii pod tlenem w małym ośrodku w Mohali. Czuje się znacznie lepiej – mówili.
I may be nobody but it’s my heartfelt request to help save India from
— ਗੁਰਮੁਖੀ_ਦੀ_ਬੇਟੀ (@jdhillonA) April 28, 2021
This crisis. Third wave of COVID-19 has become a tsunami of death. People are dying without treatment, suffocated and alone. @WHO @HumanRights @JoeBidan10 @BBCWorld @Khalsa_Aid #5MonthsOfFarmersProtest pic.twitter.com/UFd9tzRla5
– Prywatne szpitale dużo kosztują. Są tu (w Pendżabie) pacjenci z Delhi i Pendżabu. Czasami miejscowi nie są przyjmowani, aby zrobić miejsce dla pacjentów z Delhi, bo tam brakuje tlenu – opowiadał Alok, który zarzuca jednemu ze szpitali faworyzowanie delhijskich pacjentów. Matka Aloka zmarła w prywatnym szpitalu pod Patialą.
WARNING - GRAPHIC CONTENT: In India’s New Delhi, more and more people are turning to makeshift cremation facilities and undertaking mass burials as grounds have become overrun with the influx of COVID-19 victims https://t.co/E59rrdBbBs pic.twitter.com/2NBJTRns1W
— Reuters (@Reuters) April 28, 2021
– Druga fala była dla wszystkich szokiem. Kto może, kogo stać, wykupuje leki i butle z tlenem na czarną godzinę – przyznał dr Vishnu Sharma. – Ludzie wykupują przede wszystkim lek remdesivir, którego potem brakuje w szpitalach – dodał.
Dyrektor szpitala wywołał panikę
Panikę próbował opanować dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Delhi (AIIMS), dr Randeep Guleria. – Remdesivir nie jest magicznym lekiem i podaje się go hospitalizowanym pacjentom, którzy mają objawy o średnim do ciężkim natężeniu, z saturacją tlenu we krwi poniżej 93 proc. – cytował jego słowa dziennik „Hindustan Times”. Guleria ostrzegał przed stosowaniem leku i tlenu na własną rękę.
Remdesivir, lek niedostępny w aptekach i przeznaczony tylko do dystrybucji szpitalnej, zaczęli rozdawać lokalni politycy w stanie Maharastra. Gazeta „The Indian Express” ustaliła, że posłowie lokalnego parlamentu przekazali wyborcom co najmniej 7,5 tys. dawek leku.
When two relatives of a deceased began filming the ambulance and taking pictures of the dead bodies, the police seized their phoneshttps://t.co/URXgDEjPpl
— OpIndia.com (@OpIndia_com) April 28, 2021
– Otrzymujemy lek po niższej cenie 775 rupii (38 zł) za dawkę i rozdajemy za jeszcze niższą cenę biednym ludziom. Robimy to, by ratować życie innych ludzi – powiedział dziennikowi poseł Amrish Patel z Shirpuru.
Obcokrajowcy w lepszej sytuacji
W poniedziałek 26 kwietnia w okolicy metra Ghitorni delhijska policja aresztowała trzech mężczyzn sprzedających butle z tlenem za 30 i 50 tys. rupii (1500-2500 zł) – informowała telewizja ZeeNews.
– Przestraszyliśmy się, kiedy dużo naszych znajomych zachorowało. Tylko my się ostaliśmy – mówiła Tatiana Szurlej, która uczy języka polskiego na Uniwersytecie Delhijskim i mieszka w północnej części miasta z mężem Udayem.
– Od dwóch tygodni siedzimy w domu i nie wiemy, co się dzieje na zewnątrz. Zamawiamy posiłki przez internet, pracujemy z domu, jesteśmy uprzywilejowani. Obcokrajowcy są tu w lepszej sytuacji niż miejscowi – podkreślała.
Heart-wrenching—A mother in her 50s dies of #COVID19 after she had low oxygen. But there’s no ambulance, so her dead body is carried by motorbike—by her son & son-in-law, her corpse wedged in-between her sons, ferrying her home. Heart-breaking for India ????????.pic.twitter.com/9HkC5rWnbi
— Eric Feigl-Ding (@DrEricDing) April 27, 2021
Zdaniem Szurlej ze względu na gęste zaludnienie Indii i liczbę mieszkańców, można się było spodziewać drugiej fali epidemii. – Indusi są podobni do Polaków. Oba narody mają w genach nieposłuszeństwo wobec władzy i zasad – zauważyła.
„Na początku lockdownu wszyscy siedzieli posłusznie w domach. Potem zorientowali się, że to nic nie daje” - ocenia Polka. Zwraca uwagę na to, jak wiele osób straciło pracę w czasie ogólnokrajowego zamknięcia. Według danych rządowych ok. 10 mln bezrobotnych ludzi zdecydowało się opuścić miasta i wrócić do rodzinnych wiosek.
Szczyt zakażeń dopiero nadejdzie
Liczba dziennych infekcji jest obecnie ponad trzykrotnie większa niż jesienią 2020 r., gdy nie przekraczała 100 tys. przypadków. Według oficjalnych danych każdego dnia umiera ponad 2,4 tys. zakażonych. Dziennik „The Hindu” opisywał w poniedziałek budowę 20 dodatkowych stosów pogrzebowych w delhijskim parku w pobliżu krematorium Sarai Kale Khan, które pracuje bez przerwy od 6 rano do północy.
Shocking! In Vidisha people are alleging that dead bodies are not being handed over to them, an ambulance is taking away a deadbody people noticed after the dead body fell from the ambulance as the driver panicked! @ndtv @ndtvindia @manishndtv @GargiRawat pic.twitter.com/RGVkcM0bAt
— Anurag Dwary (@Anurag_Dwary) April 23, 2021
– Palenie zwłok w ten sposób jest tutaj czymś normalnym, ale wywołuje szok w Europie. To może sugerować gorszą sytuację niż w Europie i USA – zwracała uwagę Szurlej. 8 stycznia w liczących 330 mln mieszkańców USA odnotowano szczyt 307 tys. zachorowań, podczas gdy w zamieszkanych przez 1,3 mld osób Indiach w poniedziałek wykryto rekordowe 352 tys. nowych przypadków.
Model matematyczny ekspertów z politechnik w Kanpurze i Hajdarabadzie przewiduje szczyt 440 tys. dziennych zakażeń do 8 maja – poinformowała agencja PTI.
Najnowsze

Morawiecki wzywa rząd Tuska do działania: „Niech mocniej opodatkuje rekordowe zyski banków”

Robert Bąkiewicz zapowiada akcję przed Ambasadą Niemiec ws. reparacji

Spór o aferę KPO w kulturze. Goście Danuty Holeckiej omawiali nowy kryzys rządu Tuska
