Parlament Europejski odrzuca pomysł umowy międzyrządowej dotyczącej wspólnego funduszu likwidacji banków, którą zapowiedzieli ministrowie finansów państw UE - powiedział szef PE Martin Schulz na szczycie UE w Brukseli.
- Domagamy się metody wspólnotowej jako podstawy prawnej unii bankowej, a także w odniesieniu do funduszu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji. Odrzucamy pomysł kolejnej umowy międzyrządowej - powiedział szef PE.
W nocy z 18 na 19 grudnia ministrowie finansów krajów UE uzgodnili II filar unii bankowej, czyli wspólny system restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (SRM). Będzie on obejmował wspólny fundusz upadłościowy, którego zasady zostaną jednak zapisane w odrębnej umowie międzyrządowej. Ma ona dotyczyć wpłacania składek do funduszu i zostać podpisana przez wszystkich, którzy przystąpią do unii bankowej, także kraje spoza strefy euro.
Negocjacje nad umową mają rozpocząć się jak najszybciej i dobiec końca 1 marca 2014 r. W rozmowach mają brać udział zarówno kraje strefy euro, które będą automatycznie w unii bankowej, państwa rozważające przystąpienie do wspólnego nadzoru bankowego, jak i w charakterze obserwatorów państwa, które ani nie mają euro ani nie chcą być w unii bankowej.
Umowa będzie trzecim po tzw. pakcie fiskalnym o wzmocnieniu dyscypliny budżetowej i traktacie w sprawie funduszu ratunkowego dla strefy euro EMS porozumieniem międzyrządowym, zawieranym przez euroland poza unijnymi traktatami i omijającymi instytucje Unii.
Na to rozwiązanie zdecydowano się za sprawą Niemiec, które argumentują, że traktat UE nie daje wystarczającej podstawy prawnej do utworzenia wspólnego funduszu ratunkowego dla banków.
Zdaniem polskiej europoseł Danuty Huebner (PO) oparcie kolejnej reformy w strefie euro na rozwiązaniach poza unijnymi traktatami "to największy problem z punktu widzenia Parlamentu Europejskiego".
Wyzwaniem dla Polski - chociaż nie zdecydowała jeszcze, czy przystąpi do wspólnego nadzoru bankowego - będzie dopilnowanie tego, aby zapewnić w umowie międzyrządowej równe traktowanie państw spoza eurolandu. Polska eurodeputowana wskazuje, że żadne z państw spoza strefy wspólnej waluty nie zgłosiło dotąd chęci przystąpienia do wspólnego nadzoru bankowego.
- Polska powinna zacząć od tej pierwszej dyskusji i zbadać konsekwencje zarówno przystąpienia do nadzoru bankowego, ale i pozostania poza nim - powiedziała Huebner.
Problemem dla państw spoza euro, które zastanawiają się nad wejściem do unii bankowej, jest też to, że UE ciągle nie ma pomysłu, jak miałyby wyglądać czasowe zabezpieczenia finansowe na likwidację banków dla tych krajów.
Wspólny fundusz likwidacyjny o wartości 55 mld euro ma się napełniać stopniowo i powstanie dopiero za 10 lat. W okresie przejściowym kraje unii bankowej będą tworzyć własne zabezpieczenia finansowe dla sektora bankowego, mogąc w tym celu nakładać dodatkowe opłaty na banki. Jeśli to ani środki krajowe nie wystarczą, to w ostateczności będzie można sięgnąć po pożyczkę do funduszu ratunkowego dla strefy euro EMS.
To rozwiązanie dostępne jest jednak tylko dla krajów eurolandu, tymczasem do unii bankowej mogą też przystąpić kraje spoza strefy wspólnej waluty, które nie mogą korzystać ze środków EMS.
- EMS nie dotyczy krajów spoza strefy euro, ale to nie znaczy, że nic dla nich nie ma. Można wykorzystać istniejące narzędzia, jak fundusz na wsparcie bilansów płatniczych - powiedział dziennikarzom unijny urzędnik, zaangażowany w negocjacje. W ramach tego funduszu (z ang. BoP - balance of payments assistance) można udzielić krajom spoza euro pomocy na podreperowanie bilansów płatniczych na łączną kwotę 50 mld euro.
Według unijnych źródeł sprawa zabezpieczenia sektora bankowego dla krajów nie była w centrum dyskusji na spotkaniu eurogrupy oraz ministrów finansów UE.