Rosyjski szef MSZ zaskoczył dziś swoją wypowiedią wszystkich. Stwierdził, że jego kraj nie będzie walczyć z Ukrainą zarzucając jednocześnie jej władzom przygotowywanie prowokacji, na którą już zapowiadają odpowiedź. Mimo, że wiadomo, iż Rosja swoimi działaniami złamała już wiele międzynarodowych paktów, powtarzana jest wciąż narracja przedstawiająca kraj Putina jako ofiarę. Nie do wiary!
Szef rosyjskiej dyplomacji stwierdził, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko planuje zbrojną prowokację na granicy z Federacją Rosyjską. Chodzi rzecz jasna o granicę z opupowanym przez Rosję Krymem.
Ławrow, wyraził przypuszczenie, że domniemana prowokacja miałaby nastąpić po upływie trwającego obecnie na części terytoriów Ukrainy 30-dniowego stanu wojennego.
- Według naszych danych tę prowokację na granicy z Krymem Poroszenko omawia ze swoimi zachodnimi kuratorami - powiedział Ławrow.
Na tym nie koniec. Stwierdził od razu, że Rosja odpowie na takie działania "jak się patrzy". Przy okazji rosyjski minister oskarżył kraje zachodnie o to, iż wszystko, co robią obecnie na przestrzeni poradzieckiej, to "przygotowywanie rewolucji".
Ławrow oświadczył również, że "przeważająca większość narodu ukraińskiego pragnie pokoju i chce uwolnić się od haniebnego reżimu". Następnie podkreślił, że "walczyć z Ukrainą nie będą".