Konwój humanitarny jadący do kontrolowanej przez rebeliantów dzielnicy syryjskiego Homs nie dojechał na miejsce, bo został ostrzelany przez snajperów. Miała to być pierwsza pomoc z zewnątrz dla dystryktu od 5 miesięcy – czytamy na RMF FM.
Konwój nie dotarł z "przyczyn bezpieczeństwa" – poinformowali przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych.
W dzielnicy kontrolowanej przez rebeliantów – do którego zmierzał konwój – przebywa obecnie ok. 50 tysięcy osób. Wszyscy od kilku miesięcy żyją bez dostaw żywności i leków z zewnątrz.Konwój został ostrzelany w poniedziałek.
Do podobnego ataku doszło także w niedzielę – dwóch snajperów strzelało do pracowników humanitarnych w dzielnicy będącej pod kontrolą wojska rządowego. Przynajmniej jedna osoba została ranna.
Na razie nie wiadomo, kto stoi za tymi atakami.