Sekretarka SS z KL Stutthof chce uniewinnienia. Niemka dostała... 2 lata w zawieszeniu - za pomocnictwo w zamordowaniu 10 505 osób!
Była sekretarka komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof zabiega o rewizję wyroku dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Sprawą zajmie się niebawem Trybunał Federalny w Lipsku – podał „Der Spiegel”, a co cytujemy za portalem DW Polski.
Wyrok przeciwko 99-letniej byłej funkcjonariuszce SS zapadł w grudniu ubiegłego roku. Sąd Krajowy w Itzehoe uznał ją winną pomocnictwa w zamordowaniu 10505 osób. Irmgard Furchner była od czerwca 1943 r. do kwietnia 1945 r. sekretarką komendanta obozu, Sturmbahnfuehrera SS Paula Wernera Hoppe.
Hoppe dyktował sekretarce prowadzonej przzez sibie fabryki śmierci rozkazy o egzekucji, listy deportowanych do Auschwitz i rozkład pracy strażników "co zdaniem sądu umożliwiało jej wgląd w „najczarniejszy rozdział niemieckiej historii” – pisze „Der Spiegel”. Furchner otrzymała karę przewidzianą dla... nieletnich, gdyż w chwili zakończenia wojny miała 19 lat.
Wyrok nie jest prawomocny, gdyż obrona złożyła odwołanie. W najbliższą środę sprawa stanie na wokandzie Trybunału Federalnego – najwyższej instancji w sprawach cywilnych i karnych w Niemczech. Orzeczenie spodziewane jest już 6 sierpnia.
„Sędziowie muszą rozstrzygnąć, czy cywilna urzędniczka, zwyczajna sekretarka może dokonać pomocnictwa w morderstwie? Jakie czynności uznał sąd niższej instancji za dowód?" – czytamy w „Der Spiegel”.
W obronie zbrodniarki występuje nie tylko jej mecenas Furchner Wolf Molketin, który domaga się uniewinnienia swojej klientki, ale i najwyższe władze niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Dość wspomnieć, że wniosek o postępowanie rewizyjne wniósł prokurator generalny Niemiec.
Faktycznie neguje on wyrok Sądu Krajowego w Itzehoe, która to instancja stwierdziła że Furchner była „nieodzownym elementem morderczego systemu” w KL Stutthof. Poprzez swoją pracę, umyślnie wspierała głównych sprawców w okrutnym zabijaniu lub próbach zabijania, poprzez tworzenie katastrofalnych warunków życia w obozie, a także poprzez marsze śmierci, gazowanie i deportacje do Auschwitz.
Sędziowie z Itzehoe oparli wyrok na ekspertyzie historyka Stefana Hoerdlera, który twierdził, że sekretarka mogła złożyć wymówienie nie narażając się na sankcje. Jego zdaniem wiele niemieckich telefonistek i sekretarek zgłaszało się dobrowolnie do pracy w obozach koncentracyjnych.
Furchner kwestionuje odpowiedzialność za swoją działalność w obozie. Choć jednak bezczelna Niemka uważa się za osobę niewinną, a nawet wręcz prześladowaną, to w dniu rozpoczęcia rozprawy – 30 września 2021 r., mieszkająca w domu opieki w pobliżu Hamburga oskarżona, uciekła taksówką. Dopiero po kilku godzinach policji udało się ją odnaleźć i zatrzymać.
W ostatnim słowie na zakończenie procesu Furchner powiedziała, że jest jej przykro z powodu tego, co się stało i wyraziła żal, że była w tym czasie w Stutthofie. „Nie zdobyła się jednak na przeproszenie” – zaznaczyła redakcja.
Władze III Rzeszy utworzyły obóz koncentracyjny Stutthof pod Gdańskiem 2 września 1939. Do 1945 r. więziono w nim około 110 tys. osób z 28 krajów. Jako pierwsi trafili tu Polacy z tzw. Wolnego Miasta Gdańska i Pomorza. Ocenia się, że blisko 65 tys. więźniów KL Stutthof zginęło w tej niemieckiej fabryce śmierci w wyniku egzekucji, chorób, ciężkiej pracy, fizycznego maltretowania oraz niedożywienia.