Rosyjski koncern gazowy Gazprom i ukraińska państwowa spółka Naftohaz nie będą w czwartek prowadzić rozmów na temat dostaw gazu na Ukrainę – poinformował Reuters, powołując się na dwa bliżej nieokreślone rosyjskie źródła.
Obie firmy prowadziły przez dwa dni w Berlinie rokowania w celu rozwiązania sporu wokół finansowania ukraińskiego importu gazu. Spór ten potencjalnie grozi zakłóceniami w dostawach rosyjskiego gazu do Europy.
Gazprom i Naftohaz odmówiły skomentowania informacji o zawieszeniu rozmów.
Na prośbę strony ukraińskiej Gazprom zgodził się w środę przedłużyć jej o jeden dzień, z najbliższego poniedziałku do wtorku, termin częściowego uregulowania zapłaty za dostarczony wcześniej gaz. Poniedziałek będzie bowiem na Ukrainie dniem wolnym od pracy ze względu na prawosławne Zielone Święta.
Strona rosyjska twierdzi, że Ukraina winna jest jej z tytułu zrealizowanych do 1 kwietnia dostaw gazu 4,46 mld dolarów - z czego w ubiegłym tygodniu Naftohaz uregulował 786 mln dolarów. Według Kijowa, zanim nastąpią dalsze płatności, Rosja powinna obniżyć cenę eksportowanego na Ukrainę gazu, która obecnie wynosi 485 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Postuluje się przywrócenie ceny 268,5 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, jaką wprowadzono po zrezygnowaniu przez ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza z planów podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Gdy w lutym Janukowycz został obalony przez społeczne protesty, Moskwa cofnęła tę niewątpliwą polityczną koncesję.
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk zasygnalizował we wtorek, że jego kraj może okazać większą elastyczność w sprawie ceny gazu, ale jednocześnie uznał jej żądany przez Rosję poziom za zawyżony.