Ubiegły rok był w Holandii rekordowy pod względem liczby dokonanych tam „zabiegów” eutanazji. Było ich aż 6938. Liczba ta rośnie z roku na rok. W 2019 r. odnotowano ich 6361, a w 2003 – 1815.
Prośby o „śmierć na życzenie” były motywowane starością demencją, depresją, koronawirusem, a także bez wyraźnego uzasadnienia.
W Holandii jeden zgon na 25 jest wynikiem eutanazji. Wskaźnik ten mógłby wzrosnąć, gdyby wziąć pod uwagę 15 tys. zgonów z powodu koronawirusa.
Cztery osoby poprosiły o eutanazję po uzyskaniu dodatniego wyniku testu na Covid-19. Gdy stwierdzono u nich zapalenie płuc, nie chciały poddać się intensywnemu leczeniu.
Po orzeczeniu holenderskiego Sądu Najwyższego, który zezwolił na potajemne „uspokajanie” osób z demencją, aby uniknąć ich sprzeciwu wobec śmiertelnego zastrzyku, na który zgodziły się one wcześniej w testamencie, ale czego nie potwierdziły później, w 2020 roku zabito w ten sposób dwie osoby.
Zginęło również dziecko w wieku 12-16 lat, co zwiększyło całkowitą liczbę niepełnoletnich zabitych „ze wspomaganiem” od 2002 roku do 16.
W 17 przypadkach śmierć „asystowana” nie powiodła się – pacjent nie zmarł od razu i lekarz musiał go dobić zastrzykiem.