– Ta nagroda jest ogromnym wsparciem duchowym zarówno dla Ukrainy, jak i dla narodu tatarskiego – powiedział legendarny przywódca Tatarów krymskich Mustafa Dżemilew na wieść o przyznaniu mu pierwszej Nagrody Solidarności.
– Dla nas, w sytuacji, w której znalazł się nasz kraj, jest to ogromne wsparcie moralne. Jest to także gest poparcia dla naszego (tatarskiego) ruchu narodowego. Wiemy, że jesteśmy słyszani i daje to nam energię i siłę w walce o nasze prawa – powiedział laureat.
Dżemilew poinformował, że wiadomość o przyznaniu Nagrody Solidarności przekazał mu przez telefon osobiście minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski. Nagroda zostanie wręczona 3 czerwca przez prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas uroczystej gali na Zamku Królewskim w Warszawie.
Dżemilew, długoletni więzień łagrów sowieckich, a obecnie deputowany do ukraińskiego parlamentu, od początku rosyjskiej okupacji Krymu nie może powrócić do swego domu na półwyspie.
Polityk nie uznaje aneksji Krymu, w związku z czym władze Rosji wydały mu pięcioletni zakaz wjazdu na terytorium tego państwa. Kiedy w ubiegłą sobotę próbował wjechać na Krym, Rosjanie wysłali na granicę półwyspu z Ukrainą 200 uzbrojonych policjantów rosyjskiego OMON-u, czołg i transporter opancerzony. Na spotkanie Dżemilewa w granicznym punkcie kontrolnym w Armiansku, w północno-zachodniej części Krymu, wyjechało wówczas około trzech tysięcy jego rodaków.
– Obecnie nasza sytuacja jest bardzo trudna. Po tym wydarzeniu na granicy zaczęły się prześladowania i stosowanie różnego rodzaju sankcji wobec Tatarów krymskich, którzy walczą o swoje prawa. Uważamy, że represje te są niesprawiedliwe. Krym jest częścią Ukrainy i nie uznajemy decyzji tamtejszej prokuratury wobec naszych rodaków – powiedział.
– Tatarzy są dziś karani jedynie za to, że przyjechali, żeby mnie powitać. Za to, że przekroczyli granicę krymsko-ukraińską wszczyna się przeciwko nim śledztwa. Będziemy zwracać się w tej sprawie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – zapowiedział.
Mówiąc o zakazie wjazdu do Rosji Dżemilew oświadczył, że jest to „bezczelność” ze strony władz rosyjskich. – Jak można wtargnąć do obcego kraju i nazywać jego mieszkańców cudzoziemcami? Tak długo walczyliśmy o to, by powrócić do ojczyzny, a dziś ci okupanci mają decydować, kto może mieszkać na Krymie, a kto nie? Liczę, że społeczność międzynarodowa udzieli nam wsparcia – podkreślił.
Dżemilew zapewnił, że on i jego rodacy nadal będą walczyli o swoje prawa pokojowymi sposobami. – Będziemy przestrzegali podstawowej zasady, którą zawsze się kierujemy. Jest to zasada działania bez przemocy – oświadczył.
Wyraził jednocześnie obawę, że na Krymie może dojść do prowokacji podczas zaplanowanych na 18 maja uroczystości 70. rocznicy deportacji krymskich Tatarów z półwyspu dokonanej na rozkaz Stalina.
– Jest to najważniejszy dzień w historii krymskich Tatarów. Jak co roku zbieramy się w jednym miejscu, by upamiętnić tę tragedię. W tym roku także się zgromadzimy, ale obawiamy się incydentów – poinformował.
Mustafa Dżemilew zadeklarował, że będzie chciał przyjechać do Warszawy 3 czerwca na uroczystość wręczenia przyznanej mu Nagrody Solidarności. „Postaram się tam być” – powiedział.